- Rozważę powrót na ring w momencie, gdy Władimir i Witalij zawalczą ze sobą. Powiedźcie mu, żeby przestał marzyć o rewanżu ze mną, a zajął się swoją przyszłością. On musi o tym zapomnieć i zacząć iść naprzód. Te jego rozcięcia nie powstały po faulach, ale po moich ciosach. Złapał mnie na końcu mojej kariery, a teraz chce mnie prawie po sześciu latach przerwy... To nie moja wina, że on wrócił po czterech latach i kiedy się rozejrzał, jedynym godnym przeciwnikiem okazał się jego młodszy brat - powiedział Lennox Lewis w rozmowie z The Times.
Witalij Kliczko doznał w zawodowej karierze tylko dwóch porażek. 1 kwietnia 2000 r. pokonał go Chris Byrd, natomiast 21 czerwca 2003 r. właśnie Lewis. Ukrainiec chciałby zrewanżować się Brytyjczykowi za porażkę sprzed ponad pięciu lat.
43-letni Lewis ostatnią walkę stoczył właśnie z Kliczką i od tego czasu nie boksował. Wciąż jednak rozważa powrót na ring, choć do spekulacji o wznowieniu treningów i ćwiczeniach kondycyjnych odniósł się żartobliwie. - Mój syn i ja biegamy co rano. On ma cztery lata, więc nie muszę na szczęście biegać daleko - powiedział.
Do stoczenia kolejnej walki Brytyjczyka skusiłaby tylko intratna oferta finansowa. - Waga ciężka jest teraz taka nudna. Jeśli ktoś zechce zapłacić mi poważną kwotę - około 100 milionów dolarów - znów zawalczę. Ja tego nie muszę robić, ale boks mnie potrzebuje - stwierdził Lewis, którego słowa zacytował serwis bokser.org.
Powrót 43-letniego Brytyjczyka do zawodowego pięściarstwa nie byłby fenomenem, tym bardziej, że niebawem swój pojedynek stoczy także o trzy lata starszy Evander Holyfield. Doświadczony Amerykanin skrzyżuje rękawice z rosyjskim gigantem, Nikołajem Wałujewem, a stawką walki, do której dojdzie podczas gali w Zurychu, będzie pas mistrza świata federacji WBA.