Od początku publiczność zgromadzona na warszawskim Torwarze nie mogła narzekać na brak emocji. Obaj pięściarze nie boksowali wprawdzie na najwyższym poziomie, ale nie unikali spięć. Przyjęli postawę ofensywną i chętnie wyprowadzali ciosy. Sporo z nich lądowało na gardzie, bądź nie sięgało celu, lecz taki obraz walki był ciekawy.
W pierwszej fazie sobotniego pojedynku sędzia ringowy odjął Tomaszowi Hutkowskiemu jeden punkt za uderzenie rywala głową. To wydarzenie miało spory wpływ na późniejszy werdykt, bowiem aż do końca rywalizacja była niezwykle wyrównana. Zakaria Azzouzi miał dwa momenty słabości, w których ratował się... wypluciem ochraniacza na zęby. To sprawiało, że arbiter musiał przerywać konfrontację i Francuz zyskiwał nieco czasu na dojście do siebie.
Obaj zawodnicy uderzali często i wielokrotnie udawało im się trafiać. Tyle że żaden z ciosów nie był na tyle mocny, by Hutkowski, bądź Azzouzi wylądowali na deskach.
Po ostatniej rundzie okazało się, że dwóch sędziów punktowych wytypowało remis (95:95), natomiast jeden orzekł triumf Polaka (96:93). Zgodnie z zasadami federacji WBC uznano, iż potyczka nie została rozstrzygnięta. Hutkowski zachował pas (gdyż to on był jego obrońcą), lecz z 18. zwycięstwa w zawodowej karierze cieszyć się nie mógł.