Z okazji igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu odbyła się konferencja prasowa, w której uczestniczył Witold Bańka, szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Musiał on mierzyć się z kilkoma niewygodnymi pytaniami dziennikarzy, którzy zarzucali kierowanej przez niego organizacji zaniedbania w głośnej sprawie chińskich pływaków.
Ma ona swój początek w 2021 roku. Grupa licząca 23 sportowców otrzymała wówczas dodatni wynik testu antydopingowego. W ich organizmach wykryto trimetazydynę (to modulator hormonów i metabolizmu, który jest zabroniony do stosowania zarówno w zawodach, jak i poza nimi). Utrzymywali oni, że to efekt skażonej żywności.
Sprawa wróciła po kilku latach. Ze śledztwa dziennikarzy amerykańskiego "The New York Timesa" i niemieckiej telewizji ARD wynikało, że żaden z dopingowiczów nie został ukarany. WADA tłumaczyła to trudnościami związanymi z panującą wówczas pandemią COVID 19. W USA jednak rozpętała się burza.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały
WADA została oskarżona o celowe tuszowanie wyników śledztwa i stronniczość wobec sportowców z Chin. W czerwcu przed Izbą Reprezentantów w Waszyngtonie działania organizacji publicznie skrytykował Michael Phelps - najbardziej utytułowany olimpijczyk w historii (WIĘCEJ: TUTAJ).
Oliwy do ognia dolała również amerykańska pływaczka Katie Ledecky. Stwierdziła ona, że wiara w system antydopingowy jest "na najniższym poziomie w historii". Sam Bańka w czerwcu otrzymał zaproszenie do udziału w wysłuchaniu w amerykańskim Kongresie. Odmówił jednak, argumentując to tym, że Amerykanie nadmiernie upolityczniają całą sprawę(Więcej: TUTAJ).
Temat odżył podczas konferencji prasowej z udziałem Bańki w Paryżu. Szef WADA musiał mierzyć się z agresywnymi pytaniami zagranicznych dziennikarzy. Po jej zakończeniu udzielił jeszcze wywiadu Interii. Przedstawił w nim swoje stanowisko na temat oskarżeń kierowanych przeciwko zarządzanej przez niego organizacji.
- Przede wszystkim nie było żadnego tuszowania ze strony WADA. To są zarzuty, które już naprawdę są obrzydliwe, sugerujące że WADA popełniła jakiś błąd, złamała przepisy prawa, doszło do konspiracji w kierunku Chin czy nierównego traktowania. Każdy, kto teraz będzie powielał takie zarzuty, może spotkać się z bardzo twardą reakcją prawną z naszej strony - zaznaczył kategorycznie.
Bańka podkreślił, że śledztwo WADA ws. chińskich pływaków przeprowadzono zgodnie z obowiązującymi procedurami. Odniósł się także do często powtarzanych przez dziennikarzy pytań o to, dlaczego nie ukarano Chińskiej Agencji Antydopingowej (CHINADA). Jak przekazał, WADA nie dotarła do żadnych dowodów, który dawałby podstawy do podjęcia takiej decyzji.
Bańka uderzył też w stronę amerykańską. Po raz kolejny ocenił, że sprawa ta traktowana jest jako forma nacisku w walce o wpływy polityczne. Dodał również, że Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) "wykorzystuje" sportowców z tego kraju do realizacji własnych interesów. Jako przykład takiego stanu rzeczy podał głośną wypowiedź Ledecky.
- To jest przykre, że sportowcy amerykańscy są trochę wykorzystywani przez i manipulowani przez USADA. My mieliśmy ogromną liczbę spotkań ze sportowcami, z setkami sportowców i z komisjami - mówił.
- Właśnie po tej sprawie dotyczącej tzw. zanieczyszczenia. I sportowcy bardzo doceniali naszą otwartość. Niestety nie mieliśmy możliwości spotkać się akurat z tą zawodniczką i z tymi pływakami, by od A do Z z punktu widzenia naukowego i przepisów prawa wytłumaczyć tę sytuację. - dodał.
Czytaj też:
Poprzednik Piesiewicza mówi o polityce prezesa PKOl. "Miałem świadomość"
Andrzej Duda leci na igrzyska. Padło pytanie o medale Polaków