Izabela Marcisz i Monika Skinder awansowały do finału sprintu drużynowego Pekin2022. W swoim półfinale zajęły 6. miejsce, jednak weszły do finału z czasem.
To ogromny sukces tego duetu zważywszy na fakt, że jeszcze kilka dni temu wydawało się, że może go zabraknąć na liście startowej.
Wszystko za sprawą otwartego konfliktu. Marcisz podczas jednej z rozmów w TVP Sport przyznała, że nie ma w planie startu w sprincie drużynowym.
ZOBACZ WIDEO: Świetne igrzyska w wykonaniu Stocha. "Do medalu mało brakowało"
- Prawdę mówiąc, nie mam w planach startu w tej konkurencji. Są inne dziewczyny, które nie biegały tu za dużo na dystansach i myślę, że któraś z nich na pewno będzie dobrym uzupełnieniem dla Moniki - przyznała Marcisz.
- Jest mi przykro, nie miałam o tym pojęcia - skwitowała wszystko Skinder, która mocno liczyła na ten duet. Trener Martin Bajcicak miał problem, który jednak - jak widać - udało się w jakiś sposób odsunąć na bok.
I efekt jest bardzo dobry, bo Polki wystąpią w finale. Na ważną kwestię uwagę zwrócił z kolei Michał Chmielewski z TVP Sport. Ten w mediach społecznościowych zamieścił wymowne zdjęcie.
"Pojednanie! Iza Marcisz i Monika Skinder w finale team sprintów w Pekinie. Ale ważniejszy gest: Izka poczekała na Monikę, odpięła jej narty, nakryła kurteczką. Ładne. Potrzebne. Szacunek, dziewczyny" - napisał w komentarzu.
Bieg finałowy zaplanowano na środę 16 lutego, godz. 12:00.
Pojednanie! Iza Marcisz i Monika Skinder w finale team sprintów w #Pekin2022. Ale ważniejszy gest: Izka poczekała na Monikę, odpięła jej narty, nakryła kurteczką. Ładne. Potrzebne. Szacunek, dziewczyny #crosscountryskiing pic.twitter.com/axT9PWP6Vo
— Michał Chmielewski (@chmiielewski) February 16, 2022
Zobacz także:
Przyznał się do błędu. Michal Doleżal już wie, jakie były przyczyny kryzysu
Chwile grozy na trasie! Polak cudem uratował się przed poważnym upadkiem