W konkursie indywidualnym na skoczni normalnej podczas Pekin2022 Kinga Rajda zajęła 35. miejsce. "Oczko" niżej uplasowała się z kolei Nicole Konderla.
Medalu - pomimo problemów z dyskwalifikacjami w innych ekipach - nie udało się też zdobyć w mikście, gdzie Polacy zajęli 6. miejsce.
Na nasze zawodniczki wylała się potężna fala krytyki. - Przyjechałam tutaj po naukę, a spadło tyle krytyki, że człowiek usiadł i zastanowił się nad tym, co się dzieje - przyznała Konderla w rozmowie z Dominikiem Formelą (skijumping.pl).
Ta zwraca uwagę na fatalne rzeczy, które dzieją się "wewnątrz". Przyznała, że "dołujący" jest brak wsparcia we własnej grupie. Było je czuć jedynie w olimpijskiej czwórce, ale nic poza to. Za wzór podaje z kolei to, co otrzymały od męskiej kadry przy konkursie miksta. - To był bardzo budujący dzień - przyznała.
Dodała, że sztab męskiej kadry pracował nad ich kombinezonami, nie wywierał żadnej presji, a one po prostu miały dać z siebie wszystko, co potrafią.
W rozmowie skupiono się jednak na tym, co dzieje się w żeńskiej kadrze. I Konderla tutaj nie gryzła się w język. Przyznała, że trudno jest nie zauważyć, jaka jest sytuacja.
- Nie jesteśmy jednością. Nie mamy wspólnego celu i nie pracujemy na niego. To wszystko jest rozwalone - wyznała. - Jesteśmy dużą grupą i powinniśmy się wszystkie wspierać, a nie podcinać skrzydła.
- Są różne wizje i mam wrażenie, że grupa wyżera się od środka - dodała.
Nie zwala tutaj winy na trenera, bo drużyna w takim stanie nie będzie w jej opinii funkcjonować nawet, gdyby przyszedł "najlepszy szkoleniowiec na świecie", bo zawodnicy z nim nie współpracują. Inną kwestią, która nie pomaga, to w jej opinii robienie zupełnie niepotrzebnego szumu przy najważniejszych imprezach, co między wierszami jest nawiązaniem m.in. do zachowania Kamili Karpiel.
Zobacz także:
"Katastrofa!". Legenda grzmi na to, co dzieje się w skokach. Mocne słowa pod adresem następcy
Horngacherowi to się nie spodoba! Prześmiewcze słowa trenera Kobayashiego
ZOBACZ WIDEO: Jaki jest problem ze skokami kobiet w Polsce? Ekspert widzi winowajcę kryzysu