- O Jezu!" - krzyknęła tylko komentatorka zawodów w TVP 1. Nina O'Brien miała szansę na naprawdę bardzo dobry wynik w gigancie podczas Pekin2022. Marzenia o nim skończyły się kilka metrów przed metą.
Wszystko wyglądało fatalnie. Amerykanka z całym impetem uderzyła w bramkę, a jej kolano wygięło się w nienaturalny sposób.
- Najgorsze było to rozjechanie się nart na boki bo tam niestety najczęściej przy tego typu upadkach to zerwanie więzadeł... - dodała komentatorka.
Dodajmy, że O'Brien przeleciała przez linię mety, a potem długo leżała nie ruszając się. Natychmiast ruszył do niej sztab medyczny. Koleżanki z trasy natomiast tylko łapały się za głowę, bo zdawały sobie sprawę, że sytuacja jest poważna.
Medycy udzielali Amerykance pomocy przez kilkanaście minut, a stok opuściła finalnie na noszach. Na chwilę obecną nie wiadomo, jaka jest diagnoza i wszyscy czekają na wyniki szczegółowych badań - tak informacje podano na oficjalnym koncie amerykańskiej ekipy narciarskiej w mediach społecznościowych.
Co ciekawe, sama zawodniczka zamiast skupić się na stanie swojego zdrowia i tym, że najpewniej czeka ją długa przerwa w startach, była zmartwiona faktem, że... z jej powodu doszło do opóźnienia zawodów! "Chciała też wiedzieć, jak szybko jechała" - napisano na Twitterze.
She was worried about delaying the race. And also she wanted to know how fast she was skiing. What a trooper! https://t.co/ZFtya76VHE
— U.S. Ski & Snowboard Team (@usskiteam) February 7, 2022
Zobacz także:
Agresywna jazda Polki. Jest historyczny wynik!
"Proszę to koniecznie opublikować". Dostaliśmy też zdjęcie
ZOBACZ WIDEO: Raport z igrzysk. Sochowicz wciąż w kontakcie z lekarzami. "Nie można przyjemnie patrzeć na miejsce wypadku"