Wielki dzień dla polskich skoczków i ogromna porażka Niemców, których trenuje Stefan Horngacher. Tak w skrócie wyglądała niedziela na skoczni normalnej w Chinach na igrzyskach olimpijskich. Po brąz, w wielkim stylu, sięgnął Dawid Kubacki, a szósty był Kamil Stoch, który na półmetku był nawet trzeci.
Niemcy? Gigantyczna sensacja, przed igrzyskami brylowali, a w niedzielę żadnego z nich nie było w pierwszej dziesiątce. Markus Eisenbichler nie awansował nawet do finałowej serii. Lider Pucharu Świata Karl Geiger był dopiero 15., a najlepiej spisał się ten, na którego mało kto stawiał. Constantin Schmid zajął 11. pozycję.
Horngacher, trener naszych zachodnich sąsiadów, nie miał po konkursie za wesołej miny. Może teraz żałować, że za bardzo skupił się na donoszeniu na buty Polaków, a nieco zapomniał o formie swoich podopiecznych. Już po konkursie specjalny przekaz, na łamach WP SportoweFakty, wystosował do austriackiego trenera Wojciech Fortuna.
- Proszę to koniecznie napisać. Przygotowałem dla Stefana Horngachera specjalne buty, które śmiało może zabierać do kontroli sprzętu. Gdyby je chciał kupić np. dla Markusa Eisenbichlera, to chętnie nimi służę. Mam nadzieję, że te buty-filcoki zobaczy sam Austriak - powiedział nam pierwszy polski mistrz olimpijski w skokach i wysłał do naszej redakcji przygotowane buty dla trenera Niemców:
Przypomnijmy, po prologu w Willingen, w którym polscy skoczkowie skakali fenomenalnie, Horngacher - obecnie trener Niemców a wcześniej Polaków - złożył oficjalny protest do FIS-u na zmodyfikowane buty Biało-Czerwonych.
Dzień później nasi reprezentanci przeszli kontrolę sprzętu. Za nieregulaminowe buty zdyskwalifikowani zostali Żyła oraz Hula, a FIS zakazał Polakom używania tych butów na igrzyskach, twierdząc, że nie zostały zgłoszone na komisji przed sezonem. Polacy odpierali zarzut, podkreślając, że modyfikacja była na tyle mała, że nie wymagała zgłoszenia. Tym bardziej, że Niemcy używają nakładek na wiązania, na które Biało-Czerwoni rok wcześniej zgody nie uzyskali.
I tak wywiązała się sprzętowa wojna w skokach. Polacy, w kuluarach, próbowali przekonać FIS do zmiany decyzji, ale nic to nie dało. Federacja się nie ugięła i w Chinach podopieczni Doleżala skaczą w starym obuwiu. Na razie ze świetnym skutkiem, bowiem w niedzielę brąz wywalczył Dawid Kubacki.
- Piękny konkurs. Czułem jeszcze przed zawodami, że ktoś z trójki: Kamil, Piotr, Dawid stanie na podium. Gratulacje dla Dawida, jego doświadczenie zrobiło swoje. Brawa też dla Kamila Stocha za wspaniałą walkę. Coś pięknego, że znów zobaczymy Polaka odbierającego medal olimpijski - podkreślił Wojciech Fortuna.
Po niedzieli najlepszą wiadomością dla polskich kibiców jest fakt, że to nie koniec startów skoczków w Chinach. W poniedziałek odbędzie się mikst, a później rywalizacja przeniesienie się na skocznię dużą (w sobotę konkurs indywidualny, w poniedziałek drużynówka o 12:00).
- I w obu tych konkursach mamy szanse na medal. Liczę przede wszystkim na drużynę, że stanie na podium i będzie w tej czwórce Piotr Żyła, który na razie nie ma olimpijskiej emerytury, bo nie startował w Pjongczangu. Tymczasem Piotrek ma wiele tytułów i na ten medal zasłużył - zwrócił uwagę nasz rozmówca.
Czytaj także:
To klucz do medalu Dawida Kubackiego. Eksperci nie mają żadnych wątpliwości
"Przyznam się szczerze". Tajner zdradził, co myślał o Kubackim przed konkursem
ZOBACZ WIDEO: Raport z igrzysk. Polskie saneczkarstwo z medalem? Sochowicz oburzony oczekiwaniami