Konflikt między ministrem sportu Sławomirem Nitrasem a prezesem PKOl Radosławem Piesiewiczem nie ustaje. Nitras zarzuca Piesiewiczowi brak transparentności finansowej i pobieranie 100 tys. zł miesięcznie. "To mówi oficjalna kontrola Komisji Rewizyjnej" - podkreślał Nitras.
W Sejmie Nitras stwierdził, że Piesiewicz musi zwrócić zarobione pieniądze, gdyż pobierał je niezgodnie z prawem. Kamil Bortniczuk, były minister sportu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, w końcu odniósł się do tej sprawy.
- Na pewno jest nieetyczne, jeśli prezes PKOl zarabia tak duże pieniądze. Tyle że nie wiemy, czy tyle zarabiał. W dyskusji o sporcie pojawia się ostatnio wiele nieprawdziwych zarzutów, więc zanim będziemy to oceniać, najpierw to sprawdźmy - opowiedział Kamil Bortniczuk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niebywała forma "Rosyjskiej Amazonki"
- Zarobki w wysokości 100 tys. zł., to pięciokrotność zarobków ministra sportu i 10-krotność zarobków posła i to jest naganne. Oczywiście zakładając, że te zarobki takie były, a tego nie wiemy - wytłumaczył.
Opowiedział także, że jest zwolennikiem pewnej gradacji zarobków w sporcie. Jednocześnie stwierdził, że najwięcej powinien zarabiać minister sportu. Z kolei zarobki poszczególnych działaczy powinny być odpowiednim mnożnikiem zarobków ministra.