To nie jest dobry okres dla Radosława Piesiewicza. Prezes PKOl musi mierzyć się z krytyką po nieudanych dla Polski igrzyskach olimpijskich w Paryżu, na których reprezentanci naszego kraju zdobyli tylko 10 medali. Dodatkowo coraz częściej media informują o wątpliwościach wokół finansów komitetu.
We wtorek decyzję o zakończeniu współpracy z PKOl podjęła spółka PKP Intercity. Firma stwierdziła w komunikacie, że straciła zaufanie do władz komitetu. Ponadto instytucja kierowana przez Piesiewicza została też oskarżona o niespełnienie wszystkich świadczeń wskazanych w kontrakcie sponsorskim. Miało to narazić PKP Intercity na straty marketingowe.
WP SportoweFakty dowiedziały się, że umowę sponsorską wypowiedziała też Krajowa Grupa Spożywcza, która poprzez PKOl i igrzyska olimpijskie promowała markę Polski Cukier. Podpisane porozumienie obowiązywać będzie jedynie do końca września 2024 roku.
ZOBACZ WIDEO: Czy Fogo Unia zmieni szkoleniowca? Znana przyszłość Rafała Okoniewskiego
Jak spółka tłumaczy swoją decyzję? - Trendy na światowych rynkach w segmentach, w których spółka prowadzi działalność, wskazują na konieczność optymalizacji kosztów, w tym rewizję oraz ograniczenie wydatków na działania marketingowe i promocyjne - przekazała nam Kalina Brzozowska z biura komunikacji Krajowej Grupy Spożywczej.
- Od początku swojej działalności Krajowa Grupa Spożywcza dała się poznać jako uznany i ceniony mecenas sportu w wymiarze regionalnym oraz ogólnopolskim, wspierając wiele ważnych inicjatyw społecznych w tym obszarze. Z uwagi na szacunek dla polskich sportowców, zarząd spółki podjął decyzję o zakończeniu współpracy z PKOl dopiero po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Paryżu - dodała Brzozowska.
Krajowa Grupa Spożywcza podkreśla, że jako spółka Skarbu Państwa musi "w sposób odpowiedzialny i racjonalny gospodarować budżetem", aby zapewnić stabilność finansową firmie i rozwijać jej działalność. Chodzi bowiem o bezpieczeństwo żywnościowe Polski.
To nie koniec problemów PKOl i prezesa Piesiewicza, bo nad kontynuowaniem współpracy z organizacją zastanawia się też Orlen, czyli największy mecenas sportu w Polsce. Firma wstrzymała przelewy dla PKOl.
"Potwierdzamy, że analizujemy warunki współpracy z PKOL, w tym również kwestie dalszego finansowania. Do czasu pozyskania wyczerpujących wyjaśnień, nie informujemy o szczegółach prowadzonych rozmów" - czytamy w oświadczeniu wysłanym przez Orlen do redakcji WP SportoweFakty.
Już wcześniej dobiegła końca współpraca PKOl i Polskich Portów Lotniczych. W ramach kontraktu przedstawiciele komitetu mogli korzystać na warszawskim lotnisku z odpraw dla VIP-ów. Radio Zet ustaliło, że sam Radosław Piesiewicz wraz z bliskimi korzystał z tego przywileju aż 35 razy. Na takie dogodności, mimo zapisów w umowie, nie mogli liczyć sportowcy wylatujący na IO 2024.
Wątpliwości budzi też fakt, że decyzją Piesiewicza podczas IO 2024 w Paryżu uruchomiono Dom Polski, którego funkcjonowanie kosztowało aż 12 mln zł. Zdaniem wielu ekspertów, był to zbędny wydatek.
Rozliczenie działań PKOl pod rządami Radosława Piesiewicza obiecał już 21 sierpnia w Polsat News minister sportu Sławomir Nitras. - To są gigantyczne pieniądze. 500 mln złotych z ministerstwa na przygotowania do igrzysk w Paryżu i 90 mln ze spółek państwowych do PKOl. Te środki muszą być sprawdzone - zaznaczył polityk.
W trakcie rozmowy jednoznacznie zaznaczył, że Piesiewicz został prezesem wskutek nacisków wywieranych przez niektórych polityków Zjednoczonej Prawicy. Ugrupowanie to sprawowało władzę w poprzedniej kadencji sejmu. - Byli tacy politycy PiS, którzy wręcz zmuszali poprzedniego prezesa do dymisji (Andrzeja Kraśnickiego - dop. aut.). I w ten sposób pan Piesiewicz jest szefem PKOl - oceniał.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty