Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Na metę przybiegła jako ostatnia. Jednak w strefie wywiadów dla dziennikarzy była numerem jeden i słuchali jej dziennikarze z całego świata.
Kimia Yousofi przyjechała na igrzyska olimpijskie do Paryża, żeby bronić kobiet ze swojego kraju. Kraju, gdzie od marca funkcjonuje publiczne kamieniowanie za cudzołóstwo, gdzie odmawia się im prawa do edukacji, ogranicza możliwość podjęcia pracy. Gdzie słowa wolność nie bierze się pod uwagę.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Brąz Świątek sukcesem czy niedosytem? "Trzeba zmienić narrację"
Afganistan. Miejsce, gdzie talibowie zamienili życie kobiet w piekło.
"Apartheid płciowy"
- Nasze kobiety chcą tylko podstawowych praw, edukacji i sportu - przekonywała Yousofi. W rękach trzymała kartkę A4. "Edukacja, Sport, Nasze prawa" - wszystko napisane kolorami flagi Afganistanu. Chciała wykorzystać moment i dotrzeć do jak największej liczby ludzi na całym świecie.
Talibowie przejęli władzę w Afganistanie w 2021 roku. I prawa kobiet zostały niemal natychmiast ograniczone - organizacje pozarządowe są przerażone ich sytuacją. Największymi ofiarami rządów są zwłaszcza dzieci, zmuszane do przymusowych małżeństw.
W Paryżu Yousofi opowiadała swoją historię. Urodziła się w Iranie, tam skończyła szkołę średnią i rozpoczęła treningi sprinterskie w barwach Afganistanu. Jeszcze w 2021 roku w Tokio to ona była chorążą jej reprezentacji, jednak wkrótce uciekła z ojczyzny po wspomnianym przejęciu władzy przez Talibów. Od dwóch lat mieszka i trenuje w Australii.
"Reprezentuję skradzione marzenia"
Przyjechała do Paryża jako reprezentantka Afganistanu, członkini sześcioosobowej kadry. Jednak jej kraj uznaje tylko połowę z nich - tylko mężczyzn. - Tylko trzech sportowców reprezentuje Afganistan na igrzyskach - mówił niedawno Atal Mashwani, rzecznik dyrekcji sportowej rządu talibów.
I dodawał: - Obecnie w Afganistanie kobiecy sport został wstrzymany. Więc jeśli nikt nie trenuje, jak może być kobieca reprezentacja?
Na słowa wysłannika reżimu 28-latka odpowiedziała swoją obecnością, ale i apelem, który słyszało kilkudziesięciu dziennikarzy z całego świata.
- Mam wiadomość dla afgańskich kobiet: nie poddawajcie się. Nikt nie może decydować za was. Ja tutaj reprezentuję ich ich skradzione marzenia, ich prawa. Im je odebrano, w tym edukację. One nie mogą mówić, ja tak. Miałam wielkie szczęście do ludzi i oni sprawili, że mogę tu być - przekonywała.
Przypomnijmy, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski zgodził się na występ sprinterki także ze względu na przekaz tegorocznych igrzysk. Ich celem była równa liczba startujących kobiet i mężczyzn. Już dwa lata temu po raz pierwszy w historii prezydent MKOl Thomas Bach mianował równą liczbę kobiet i mężczyzn do wszystkich komisji komitetu.
---
Tylko przez dwa pierwsze lata rządów islamskich talibów w wyniku stosowania publicznych egzekucji stracono blisko 200 osób. Nie ujawniono, ile z nich to kobiety.