Sportowcy wpłynęli do Paryża. Pierwsza taka ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich w historii

PAP/EPA / Joel Marklund / POOL;  / Na zdjęciu: ceremonia otwarcia IO w Paryżu
PAP/EPA / Joel Marklund / POOL; / Na zdjęciu: ceremonia otwarcia IO w Paryżu

W ponad stuletniej historii nowożytnego olimpizmu wydawało się, że widzieliśmy już wszystko. Tymczasem ceremonia otwarcia XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024 pokazała, że można pokazać pewne rzeczy inaczej i ciekawiej.

Nie ma na świecie wydarzenia, w trakcie którego świat sportu tak bardzo przenikał się ze światem kultury, historii i muzyki. Ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich to wydarzenie, w trakcie którego kraj gospodarz imprezy czterolecia może pochwalić się całemu światu swoim dorobkiem kulturowym i dobrem narodowym. A nie mamy wątpliwości, że Francja - ze względu na swoją historię - ma o czym opowiadać.

Przede wszystkim po raz pierwszy w historii - zarówno starożytnych, jak i nowożytnych igrzysk ceremonia odbyła się poza stadionem. Francuzi postanowili wyeksponować swoją narodową rzekę - Sekwanę, na której i wokół której odbyło się otwarcie najważniejszego sportowego wydarzenia 2024 roku. Na jej oczyszczenie przeznaczono półtora miliarda euro. To ma być jednak inwestycja nie tylko na kilkanaście dni igrzysk, ale na długie lata.

Według szacunków ceremonię na żywo oglądać na miejscu mogło aż 300 tysięcy widzów. To absolutny olimpijski rekord. Dlaczego stało się to możliwe? Otóż po raz pierwszy w historii tradycyjna defilada sportowców odbyła się na... barkach. Reprezentacje przepływały na nich około sześciu kilometrów - między Pont d’Austerlitz a Pont d’Iéna, czyli moście przy Placu Warszawskim.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to zrobili! Zobacz, jak zabawiły się gwiazdy futbolu i koszykówki

A równolegle odbywały się występy artystyczne, do których próby trwały ponad 200 dni. Łącznie zaangażowanych było w nie ponad dwa tysiące osób. Miały kilka haseł przewodnich, m.in.: "wolność", "równość", "braterstwo", "siostrzeństwo", "duch sportowy". Jako pierwsza zaśpiewała Lady Gaga, a później mieliśmy wielki miszmasz - od kankana przez połączenie heavy metalu z operą po utwory skomponowane przez Davida Guettę.

Na reprezentację Polski trzeba było trochę poczekać. Biało-Czerwoni pokazali się światu jako 149. kraj w kolejności, po Filipinach. Na pierwszy rzut oka widać było oczywiście parę chorążych - Anitę Włodarczyk i Przemysława Zamojskiego, ale na drugi widać było otaczającą ich reprezentację Polski siatkarek, która wraca na imprezę czterolecia po 16 latach.

Jest jednak element, na który organizatorzy nie mieli wpływu i trochę z nim przegrali - to pogoda. Choć po raz pierwszy od wielu lat ceremonia otwarcia odbyła się - a przynajmniej zaczęła - przy świetle dziennym, toczyła się przy opadach deszczu. Dziennikarze na swoich stanowiskach mieli kałuże zamiast notatek, a obraz na kamerach telewizyjnych z każdym wpływającym statkiem był coraz bardziej zamglony.

Sportowcy wpływali w kilku turach. W ostatniej popłynęli kolejno: Australia (gospodarz Igrzysk Olimpijskich 2032), USA (gospodarz przyszłych igrzysk) oraz Francja, która wystawiła rekordową liczbę 571 sportowców. Sto lat temu, gdy Paryż był gospodarzem poprzednich letnich igrzysk było ich o 170 mniej.

Czym jeszcze Francuzi się pochwalili? Wielką Rewolucją, "Nędznikami", eksponowali Barona Pierre'a  De Coubertina, ojca-założyciela nowożytnych igrzysk olimpijskich, a także oczywiście Wieżę Eiffla, na której już wcześniej zawisły koła olimpijskie. W ostatniej części, tuż przed zapaleniem znicza to właśnie ona została bohaterką świetlnego show. To do niej zmierzały flagi wszystkich krajów-uczestników, a pod nią odbyły się przemówienia oficjeli oraz ślubowanie sportowców. Wciągnięta została również flaga olimpijska, ale... do góry nogami (więcej TUTAJ).

Także u podnóża "Żelaznej Damy" - zgodnie z tradycją - oficjalnie Igrzyska XXXIII Olimpiady otworzyła głowa państwa, a więc prezydent Francji Emmanuel Macron. Do rozstrzygnięcia pozostała jeszcze kwestia znicza. Od nieznajomej postaci ogień przejął Zinedine Zidane, który następnie przekazał go Rafaelowi Nadalowi. Później - pozostając w klimacie tenisa - w sztafecie pobiegła Amelie Mauresmo, a następnie - Tony Parker. Później jeszcze ogień olimpijski trafił do kilkunastu wybitnych francuskich sportowców.

A znicz olimpijski - wbrew oczekiwaniom - nie zapłonął na Wieży Eiffla, a na wielkim balonie. To nawiązanie do roku 1783, kiedy to dwaj bracia - Jean Francois Pilatre de Rozier i Francois Laurent d’Arlandes, wzbili się w powietrze w ten sposób po raz pierwszy. Do annałów historii jako zapalający znicz przejdą judoka Teddy Riner oraz biegaczka Marie-Jose Perec. Chwilę później rozbrzmiał głos długo oczekiwanej Celine Dion domykając czterogodzinny spektakl.

Krzysztof Sędzicki, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też: Tak Polacy zaprezentowali się na ceremonii otwarcia IO

Źródło artykułu: WP SportoweFakty