Do tragedii doszło w niedzielę podczas rutynowej kontroli drogowej. Właśnie wtedy funkcjonariusze śmiertelnie postrzelili 20-letniego Duante Wrighta.
Okazało się, że zatrzymany był poszukiwany. Gdy policjanci chcieli go aresztować, ten zdecydował się wsiąść do samochodu i uciec - tak wynika z raportu policji.
Wright miał zginąć... przez przypadek w konsekwencji nieszczęśliwego wypadku. Funkcjonariuszka policji bowiem zamiast paralizatora użyła broni palnej. Jej strzał okazał się fatalny w skutkach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje gwiazdy reprezentacji Polski. Widoki zapierają dech w piersiach
W Minneapolis natychmiastowo wybuchły zamieszki i protesty. To właśnie w tym mieście niemal dokładnie rok temu doszło do pamiętnej śmierci George'a Floyda.
Na wydarzenia związane z zastrzeleniem Wrighta zareagowały kluby zawodowych lig NBA, NHL i MLB. "Z szacunku dla społeczności" odwołane zostały spotkania Minnesota Timberwolves - Brooklyn Nets, Minnesota Wild - St. Louis Blues i Minnesota Twins - Boston Red Sox.
Załagodzić sytuację próbował już nawet prezydent Joe Biden. Nawoływał on do pokojowych protestów. Prosił też, żeby z osądami poczekać na wyniki dochodzenia, które mają dać odpowiedź czy był to przypadek, czy celowe działanie.
Zobacz także:
Koncertowy Zenit. Mateusz Ponitka królem złodziei
Wyjątkowo groźny wariant koronawirusa zaatakował znany zespół. "Niektórzy są pod kroplówką"