Mariusz Wójcik: Sezon się zakończył, więc można się pokusić o pierwsze podsumowania. Jak ocenisz grę w wykonaniu Waszego zespołu?
Tomasz Pastryk: Grę zespołu oceniam na dobrą. To był nasz pierwszy sezon w PLH, a udało się nam wygrać z każdym zespołem.
Utrzymanie, czyli cel numer jeden zapewniliście sobie już dawno, a jak ocenisz wasze dalsze poczynania w play-off?
- W play-offach staraliśmy się ze wszystkich sił pokusić o jakąś niespodziankę. Wcześniej udało nam się raz wygrać z Cracovią, a wszystkie mecze z nimi były "na styku". W ćwierćfinale też nie wyglądało to najgorzej i mimo trzech porażek wydaje mi się, że nie wypadliśmy najgorzej.
Mecze o pozycje 5-8 mimo słabszej motywacji doszły do skutku. Po wynikach JKH widać, że jednak powalczyliście…
- Zgadzam się, mecze o lokaty od 5 do 8 były zupełnie niepotrzebne. Wiadomo, że brakowało motywacji ale cóż, trzeba było grac do końca. Ostatecznie skończyliśmy na siódmym miejscu i możemy być zadowoleni, choć mogło być nieco lepiej.
Występujesz na pozycji obrońcy. To było zdeterminowane dobrymi warunkami fizycznymi?
- Przygodę z hokejem zaczynałem jako napastnik, ale w pewnym momencie trener postanowił wypróbować mnie na obronie no i tak już zostało. Czy zdecydowały o tym warunki fizycznie? Nie mam pojęcia.
Obrońca musi być na pewno silny psychicznie, bowiem to od tej pozycji zależy czy bramkarz będzie mógł cokolwiek wskórać…
- Silna psychika jest potrzebna każdemu zawodnikowi, sportowcowi. Obrońca dodatkowo musieć mieć na uwadze, by pomóc bramkarzowi jak tylko się da.
A jak sobie poradzić, kiedy zawali się jakąś bramkę? Zawodnik stara się o tym jak najszybciej zapomnieć?
- Nie powinno się rozpamiętywać popełnionego błędu. Trzeba jak najszybciej zapomnieć i skupić się na grze, by nie popełnić kolejnych.
Uważasz, że w PLH powinny być dozwolone bójki na pięści? Oczywiście oparte o zasady zbliżone do najlepszej ligi świata czyli NHL.
- Kibicom na pewno to by się spodobało, także nie widzę przeszkód by takie "kontrolowane" bójki miały być dozwolone.
Skoro już wspomniałem o NHL, to zapytam czy jako młody hokeista marzyłeś, by wystąpić za oceanem?
- Oczywiście, kiedy byłem młodszy to marzyłem o tym. Teraz wiem, że jest to niemożliwe, poziom gry za oceanem jest bardzo wysoki. Grają tam przecież najlepsi hokeiści z całego świata.
Wracając do polskiej rzeczywistości. Występujesz w piątce z doświadczonym, reprezentacyjnym obrońcą Grzegorzem Piekarskim. Jak układa się wasza współpraca na lodzie?
- Z Grześkiem rozegrałem w jednej piątce cały sezon. Myślę, że nasza współpraca układała się bardzo dobrze, żadnych zgrzytów nie było.
W poprzednim pytaniu padło magiczne słowo reprezentacja. Selekcjoner Peter Ekroth powołał Cię na zgrupowanie przed MŚ w Toruniu. Liczysz, że przygoda z kadrą nie skończy się tylko na tym zgrupowaniu?
- Już po raz drugi zostałem powołany na zgrupowanie i z tego powodu bardzo się cieszę. Mam nadzieje, że na tym moja przygoda z kadrą się nie zakończy.
Po sezonie nie masz zbyt wiele czasu na odpoczynek. Zgrupowanie zaczyna się już w najbliższą sobotę. Kiedy czas na regenerację?
- Niestety na odpoczynek będę mógł liczyć dopiero po zgrupowaniu reprezentacji Polski.
Zostajesz w JKH na kolejny sezon?
- Tak, mój kontrakt z jastrzębskim klubem obowiązuje jeszcze przez najbliższe dwa lata.
W Jastrzębiu masz zapewne dobre warunki. Lodowisko jest oddalone od Twojego domu raptem o kilkaset metrów…
- Dokładnie, warunki są tutaj bardzo dobre. Jestem bardzo zadowolony, bo jest to wygodne rozwiązanie.