Artur Ślusarczyk pozdrawia byłego premiera

Radość w szeregach Zagłębia Sosnowiec po pokonaniu Nesty Toruń była ogromna, cieszyli się wszyscy na lodowisku. Artur Ślusarczyk jako kapitan podziękował nie tylko swoim kolegom i kibicom, którzy nie zawiedli w najważniejszym momencie sezonu, ale również pozdrowił byłego Premiera Polski.

Sosnowiczanie nie poddali się i walczyli do końca rywalizacji, co się opłaciło, bo w decydującym spotkaniu pokonali Nestę Karawela Toruń i zapewnili sobie spokojne utrzymanie i miejsce w przyszłorocznych rozgrywkach PLH. - Mam nadzieję, że kibice nie żałują, szkoda, że nie udało nam się wcześniej skończyć tej rywalizacji. Było to jednak na własne życzenie, gdyż przegraliśmy dwa razy w Sosnowcu. Pojechaliśmy do Torunia z nożem na gardle i udało się, w piątek kontrolowaliśmy przebieg spotkania, od samego początku do końca - powiedział Artur Ślusarczyk, kapitan Zagłębia Sosnowiec.

W wygranej i mobilizacji pomogli kibice Zagłębia, którzy w najważniejszym momencie sezonu nie zawiedli swojej drużyny i tłumnie przybyli do Stadionu Zimowego i stworzyli niesamowitą atmosferę i doping. - Chcemy podziękować kibicom, że byli z nami do końca i wspierali nas. Razem utrzymaliśmy się i razem powalczymy o piąte miejsce. Najważniejsze, że utrzymaliśmy się w ekstraklasie - podkreślił popularny "Ślusar".

Mimo że sosnowiczanie grali bardzo dobrze, a wręcz fenomenalnie między słupkami spisywał się Tomasz Dzwonek, to ciągle z tyłu głowy wszystkich kibiców była obawa w związku z jednym z meczów w Sosnowcu, gdy Zagłębie prowadziło 3:0 i przegrało 5:7. - Powiedzieliśmy sobie przed ostatnią tercją: "Panowie, już raz z torunianami prowadziliśmy takim wynikiem, pamiętajcie o tym". Najważniejsze, że nie popełniliśmy tego błędu po raz drugi, trzeba wyciągać wnioski z takich sytuacji. Zachowaliśmy się jak mężczyźni, z tego miejsca pozdrawiam byłego Premiera Polski, który powiedział, że mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy - powiedział z uśmiechem Ślusarczyk.

Największym problemem duetu trenerskiego była obrona, a przede wszystkim bramkarze, oprócz Dzwonka między słupkami wystąpili pozostali dwaj - Zbigniew Szydłowski i Bartłomiej Nowak. Wszyscy mieli swoje wzloty i upadki, ale Dzwonek w najważniejszym meczu nie zawiódł. - Rzadko się zdarza, żeby trzech bramkarzy broniło w play-off, ale dobrze, że wyszliśmy z tego obronną ręką. Jako kapitan bardzo dziękuje drużynie - podkreślił.

Teraz przed sosnowiczanami kolejne wyzwanie, czyli walka o piąte miejsce z GKS-em Tychy. Rywalizacja rozpocznie się już we wtorek 6 marca. - GKS jest wyżej od nas notowaną drużyną, ale trzeba pamiętać, że nie grało się nam z nimi źle w sezonie regularnym - zapowiedział Artur Ślusarczyk.

Komentarze (0)