Jaroslav Lehocky (trener Nesty Karawela Toruń): Zagłębie było lepszą drużyną, zadecydowały o tym przewagi i zasłużenie wygrało. Myślę, że ta rywalizacja była wyrównana, a przegraliśmy już ją w środę w Toruniu. Wtedy nie wykorzystaliśmy okazji w drugiej tercji i byłby spokój. Byłyby szanse, ale nie unieśliśmy wagi piątkowego meczu. Kibice mnie prowokowali, ale podszedłem do tego spokojnie. Po meczu podszedł do mnie człowiek, który w tracie spotkania kierował do mnie jakieś okrzyki i po meczu chciał mi podać rękę, ale powiedziałem mu "nie, nie, teraz ręki ci nie podam, idź do szpitala". Myślę, że mieliśmy jeszcze siły, ale przeciwnicy tak jak my, też czuli w nogach trudy rywalizacji. Graliśmy siódmy mecz w ciągu trzynastu dni. W Toruniu zadecydowało to, że musieliśmy gonić wynik, a oni cały czas byli na fali, bo strzelali bramki i wtedy te siły dochodzą. Zawsze jakaś rezerwa się znajdzie, jeśli się prowadzi, ale jak się przegrywa, to jest trudno. Mówiłem moim zawodnikom, że teraz czeka nas jeszcze trudniejsza walka z Podhalem niż była ta z Zagłębiem. Teraz dojdzie ciśnienie, że przegrany spada z PLH.
Mariusz Kieca (trener Zagłębia Sosnowiec SA): Myślę, że na tym etapie play-out dawno nie było siedmiu meczów, które były tak wyrównane i decydowały się praktycznie w ostatnich minutach do pustej bramki, raz szczęście sprzyjało torunianom, raz nam. Te dwa ostatnie mecze zadecydowały o tym, że się przełamaliśmy w Toruniu, ale nie był to klucz do triumfu. Tak jak powiedział trener Lehocky, Nesta miała szansę, ale jej nie wykorzystała, my to zrobiliśmy. W piątek byliśmy lepszym zespołem i cieszę się z dwóch rzeczy – moi podopieczni dobrze zagrali przewagi w Toruniu i w piątek i koniecznie trzeba pochwalić Tomasza Dzwonka, który wszedł z tylnej pozycji i wytrzymał ciśnienie, bronił solidnie i bez nerwów. Myślę, że jeśli tak broniłby w sobotnim i niedzielnym meczu, to wtedy rywalizacja już by się zakończyła. To jest hokej, to są play-offy, trzeba wierzyć do końca w drużynę. Życzę Neście, żeby w walce o utrzymanie z Podhalem pokazała, że reprezentuje ekstraligowy poziom i szkoda by było, żeby to zmarnowała. Wyróżniłbym na pewno egzekutora Jarosława Dołęgę, który znowu wykazał się instynktem i dobił krążek w ważnych momentach. Szczerze powiedziawszy, to wszyscy zagrali zdyscyplinowanie i z poświęceniem, ale zawsze trzeba kogoś wyróżnić, a Dołęga w całej rywalizacji z Nestą był wyróżniającą się postacią. Przed rozpoczęciem rywalizacji z torunianami mówiłem drużynie, że nie można lekceważyć żadnego przeciwnika. Przygotowałem zespół na walkę w czternastu meczach, a nie w siedmiu. Trener musi być przygotowany na najgorsze, że przegramy i trzeba będzie walczyć o utrzymanie w PLH i tak samo musi być przygotowana ekipa. Koniec jest wtedy jak się wygra cztery mecze, myślę, że Nesta miała na to szansę na własnym terenie, ale ją zmarnowała – torunianie mieli już przygotowaną fetę, a najpierw trzeba wygrać, a potem można się bawić. Tak jak powiedział trener Lehocky bramki dodają skrzydeł, a jak nie wpadają, to wszystko siada. Według mnie nie ma faworyta w rywalizacji Nesty z Podhalem, chociaż nowotarżanie przystąpią do niej bardziej wypoczęci. Jednak Podhale nie ma w ataku potencjału, a po przyjściu do drużyny szkoleniowca Lehocky’ego jego zespół poprawił grę obronną, więc jeśli bramkarz będzie normalnie bronił, to nowotarżanie nie będą mieli wielkich atutów. To będą bardzo dziwne mecze, torunianie będą mieli chwilę przerwy i wejdą w tę rywalizację z marszu i będą w rytmie meczowym, a Podhale jednak miało dłuższą tę przerwę, może denerwowało się kto będzie ich przeciwnikiem. O wygranej mogą zadecydować elementy pozasportowe, przygotowanie psychiczne, odporność drużyny na stres. Mojej drużynie dałem dwa dni wolnego, zawodnicy muszą odpocząć fizycznie, ale też psychicznie. W poniedziałek spotkamy się na siłowni, później trochę poruszamy się na lodzie, poćwiczymy elementy gry obronnej i w przewadze. Myślę, że na walkę z GKS-em wystawimy cztery piątki, aby wszyscy mogli się wykazać, bo każdy z hokeistów na to zasługuje. Będę chciał, żeby bilety na mecze w Sosnowcu były w cenie 5 złotych, aby sezon zakończyć jakimś happeningiem, aby w Stadionie Zimowym była dobra atmosfera. Za ten piątkowy doping chcę podziękować kibicom, a my dostosowaliśmy się do poziomu tego dopingu. Jedni się cieszą, drudzy się smucą, ale taki jest hokej.
Jedni się cieszą, drudzy się smucą - komentarze po meczu Zagłębie Sosnowiec - Nesta
Sosnowiczanie po zaciętej walce pokonali torunian. Obaj trenerzy wypowiedzieli się na temat tej rywalizacji, następnego etapu play-offów oraz kibiców Zagłębia.