Dobrze weszli w to spotkanie gospodarze. Od początku dominowali na lodowisku i starali się przeciwnikowi swój styl gry. Efekty przyszły szybko. W 5 minucie akcję GKS skończył dokładnym strzałem Michał Woźnica i otworzył wynik tego meczu. Tyszanie bliscy byli podwyższenia wyniku 2 minuty później, jednak w idealnej sytuacji prosto w Tomasza Rajskiego uderzył Grzegorz Pasiut. Szarotki nie zamierzały czekać jedynie na najniższy wymiar kary i bliskie były wyrównania po strzale Jarosława Różańskiego, po którym krążek zatrzymał się na słupku. W 15 minucie było już 2:0 po trafieniu Adriana Parzyszka. Gospodarze poszli za ciosem i grając w przewadze zdobyli trzecie trafienie w pierwszej tercji.
Druga tercja rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Rajski zwijał się jak w ukropie, ale był bezradny po strzale Marcina Kozłowskiego. Goście mogli wrócić do gry już po chwili, ale nie potrafili realnie zagrozić bramce Arkadiusza Sobeckiego grając w przewadze. Zostali za to boleśnie ukarani w minutę później. Najpierw podanie Parzyszka na bramkę zamienił Marcin Kozłowski, a w chwilę później okazała 6 ukazała się na tyskim telebimie po strzale Radosława Galanta. Kto myślał, że jest już po meczu ten srodze się pomylił. Kilkadziesiąt sekund później Jakub Wanacki faulował, a rzut karny na kontaktową bramkę zamienił Filip Wielkiewicz. Do końca tercji mieliśmy już tylko show jednego aktora. Kelly Czuy, bo o nim mowa najpierw asystował przy trafieniu Piotra Ziętary. Potem dwukrotnie pokonał Sobeckiego i na lodowisku w Tychach zapanowała konsternacja.
To co działo się w szatni GKS po drugiej tercji pozostanie jedynie tajemnicą. Niemniej jednak trener Wojciech Matczak skutecznie wstrząsnął swoim zespołem, który wziął się do roboty. Na bramkę nowotarżan sunął atak za atakiem a bliski zdobycia bramki był Adam Bagiński i Teddy Da Costa. W odpowiedzi Kamil Kapica posłał potężną bombę Sobeckiemu. Wreszcie w 52 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Adrian Parzyszek, po którego strzale gumę do bramki dobił Michał Kotlorz. Po drugiej stronie aktywny Czuy ostemplował oba słupki tyskiej bramki. Końcówka tego meczu należała do gospodarzy i po bramkach Krzysztofa Majkowskiego i Da Costy GKS wygrał mecz z Podhalem 9:4.
GKS Tychy - Podhale Nowy Targ 9:4 (3:0, 3:4, 3:0)
1:0 - Michał Woźnica (Adam Bagiński) 5’
2:0 - Adrian Parzyszek (Michał Kotlorz, Teddy Da Costa) 15’
3:0 - Michał Woźnica (Marian Csorich) 18’ 5/4
4:0 - Marcin Kozłowski (Grzegorz Pasiut) 22’
5:0 - Marcin Kozłowski (Adrian Parzyszek) 25’
6:0 - Radosław Galant (Jakub Witecki) 26’
6:1k - Filip Wielkiewicz 27’ 5/4
6:2 - Piotr Ziętara (Kelly Czuy, Jarosław Różański) 30’
6:3 - Kelly Czuy (Kamil Kapica) 32’
6:4 - Kelly Czuy (Maciej Sulka) 35’
7:4 - Michał Kotlorz (Adrian Parzyszek) 52’
8:4 - Krzysztof Majkowski (Radosław Galant) 57’ 5/4
9:4 - Teddy Da Costa (Marcin Kozłowski) 58’
Składy:
GKS: Sobecki (Rączka) - Csorich, Wanacki, Bagiński, Pasiut, Woźnica - Kotlorz, Sokół, M. Kozłowski, Parzyszek, Da Costa (2) - Jakes, Ciura, Witecki, Galant, Banachewicz - Mejka, Majkowski, T. Kozłowski (2), Sośnierz, Przygodzki.
Podhale: Rajski (Mrugała) - Kapica, Sulka (2), Czuy, Ziętara, Różański - Bryniczka, Łabuz, Kmiecik (2), Neupauer, Michalski - Dutka, Jastrzębski, Mrugała, Bomba, Wielkiewicz - Landowski, Szumal (2).
Kary: GKS - 4, Podhale - 6.
Sędzia: Włodzimierz Marczuk.
Widzów: ok. 1400.