Dominik Salamon, II trener GKS Tychy: W pierwszej tercji zagraliśmy bardzo dobrze i przede wszystkim skutecznie, a tego w ostatnim czasie nam brakowało. Trzecią bramkę strzeliliśmy na kilka sekund przed końcem, jak się mówi była to bramka "do szatni". Drugą tercję mieliśmy pod kontrolą, ale myślę, że mogliśmy wykorzystać więcej sytuacji. Jeżeli chcemy grać o najwyższe trofea musimy pokonać każdego.
Tadeusz Obłój, trener Stoczniowca Gdańsk: Nie jestem zadowolony z wyniku spotkania, ale wierzę w drużynę, bo to młody zespół. Tychy mają potencjał i pretendują do tytułu mistrzowskiego. Przegrać z GKSem to żadna ujma, ale szkoda, że wynik był aż tak wysoki. Po dziesięciu godzinach podróży straciliśmy sporo sił. Mam nadzieję, że kiedy otrzymamy pieniądze, które obiecał nam prezydent Gdańska będziemy mogli przyjechać dzień wcześniej na mecz. Pierwsza tercja była dziś kluczowa.
Ladislav Paciga, napastnik GKS Tychy: Szybko strzeliliśmy trzy bramki i później mogliśmy grać spokojnie. W tym sezonie jeszcze nie strzeliłem dwóch bramek w jednym spotkaniu, po kontuzji nie gram za dużo, więc bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Trzecia tercja była słabsza w naszym wykonaniu, chyba myśleliśmy już o niedzielnym meczu w Oświęcimiu. Chcemy jeszcze powalczyć z Cracovią o pierwsze miejsce w tabeli PLH.
Sylwester Soliński, bramkarz Stoczniowca Gdańsk: Pierwsza tercja zadecydowała, bo straciliśmy w niej aż trzy bramki. Jechaliśmy do Tychów w dniu meczu i byliśmy zmęczeni po podróży, było to widać. GKS nas przycisnął i stąd ten wynik w pierwszej odsłonie, później dostaliśmy reprymendę od trenera i zaczęliśmy lepiej grać. Cieszę się, że tyszanie nie strzelili tyle bramek, kiedy ja broniłem. Taki jest hokej, raz się przegrywa, raz się wygrywa. Zawsze trzeba walczyć do końca, bo liczy się wynik końcowy a nie dwóch tercji. Mam nadzieję, że będziemy groźni w play offach, liczę na to, że w klubie wszystko się ułoży i będziemy mogli się skoncentrować tylko na meczach.