Drużyna Naprzodu Janów w tym sezonie niemalże od samego jego rozpoczęcia okupuje ostatnią lokatę w tabeli. Powodem takich występów z pewnością są głównie ogromne problemy finansowo-organizacyjne klubu. Mimo tego zespół walczy i nie poddaje się, nawet gdy wysoko przegrywa. Ostatnio jednak janowianie byli sprawcami chyba największej sensacji w Polskiej Ligi Hokejowej w tegorocznym sezonie. Naprzód wygrał bowiem w zaległym spotkaniu 4:3 na wyjeździe z GKS Tychy. Drużyna gospodarzy, przez wielu ekspertów typowana na mistrza Polski, była absolutnie bezradna w starciu z ligowym słabeuszem. Goście przede wszystkim pokazali faworyzowanym tyszanom jak skutecznie rozgrywać okresy gry w przewadze liczebnej. Potyczka ta pokazała, że nawet ekipa, z której odeszli niemal wszyscy, którzy mogli to zrobić, może pokonać zdecydowanego faworyta. Co ciekawe, wcześniejsze mecze janowian wcale nie wskazywały na koniec ich fatalnej passy. Druzgocące porażki 3:10 w Oświęcimiu, czy 1:7 u siebie z JKH Jastrzębie nie napawały nielicznych już kibiców Naprzodu optymizmem. Triumf w Tychach pozwala jednak na odrobinę optymizmu przed wtorkowym spotkaniem.
Drużynę MMKS Podhale Nowy Targ śmiało można określić mianem najbardziej nieobliczalnej w lidze. Potrafi bowiem walczyć jak równy z równym i przegrać minimalnie z jednym z ligowych potentatów, a następnie u siebie zdecydowanie ulec drużynie teoretycznie słabszej. Wpływ na tak nierówną i niestabilną dyspozycję nowotarżan ma z pewnością fakt, że jest to jedna z najmłodszych ekip. Większość graczy to jeszcze juniorzy, którzy jednak już teraz stanowią o sile zespołu: Bartłomiej Neupauer, Kacper Kos, czy Damian Kapica. Dwa mecze ligowe tej drużyny to oczywiście dwa różne oblicza MMKS. Najpierw, w wyjazdowym spotkaniu z Jastrzębiem byli o krok od sprawienia sensacji i pokonania, jako pierwsza drużyna w tym roku, JKH na ich tafli. Jeszcze 4 minuty przed końcową syreną prowadzili 3:2, mimo że przegrywali już 0:2. Wtedy jednak dał znać o sobie rutynowany Patrik Rimmel. W rzutach karnych o końcowym sukcesie przesądziło doświadczenie gospodarzy. Wydawało się, że po takim meczu MMKS jest w stanie nawiązać walkę w meczu u siebie z GKS Tychy. Nic bardziej mylnego. Od pierwszych sekund goście przejęli inicjatywę, prowadzili już nawet 5:0 i zapewne tylko zrozumiałemu rozluźnieniu nowotarżanie zawdzięczają tak niski wymiar kary. Przed wtorkowym meczem zatem po raz kolejny możemy być pewni tylko jednego: nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak zaprezentuje się Podhale.
Obie drużyny w tym sezonie zmierzyły się ze sobą już trzykrotnie. 19 września MMKS uległ u siebie Naprzodowi 4:7. Następnie 22 października nowotarżanie, żądni rewanżu, pokonali na wyjeździe janowian 6:5. Najciekawszy przebieg miał jednak mecz rozegrany 28 listopada. Naprzód, prowadząc w Nowym Targu już 2:0, ostatecznie uległ gospodarzom 2:3.
Akuna Naprzód Janów - MMKS Podhale Nowy Targ/ wtorek, 25 stycznia, godz. 18:00