Stoczniowiec Gdańsk, Zagłębie Sosnowiec, Naprzód Janów - to trio było zagrożone wycofaniem z rozgrywek PLH, a nawet bankructwem. Jednak dla sosnowieckiej drużyny pojawiła się nadzieja na przetrwanie tego sezonu do końca, w dodatku w dobrej sytuacji finansowej. - Ja jeszcze nic o tym nie słyszałem - uciął wszelkie spekulacje Rafał Twardy. - Natomiast jeśli chodzi o mecz, to było to dla nas najtrudniejsze spotkanie jak do tej pory. Nasi rywale nie trenowali, też mieli problemy, ale na lodzie dali z siebie wszystko, końcówka należała do nich. To był mecz o sześć punktów, więc można powiedzieć, że jedną nogą jesteśmy w play-off'ach - dodał optymistycznie.
Jednak gra Zagłębia nie wyglądała zbyt dobrze. Zawodnicy popełniali proste błędy, po których janowianie stwarzali groźne sytuacje. Podczas całego meczu na swoim wysokim poziomie zagrał Tomasz Dzwonek, ale z jego winy Zagłębie straciło jednego gola. - Lepiej, żeby w takich meczach wpadła mu bramka niż w spotkaniu na styk - skwitował Twardy. Mimo tak cennego zwycięstwa zawodnik był krytyczny, co do postawy całej drużyny. - Przede wszystkim zagraliśmy słabo taktycznie i w obronie, i w ataku - wyznał.
Zagłębie gra cały czas trzema piątkami, które i tak szkoleniowcy tworzą z trudem. Problemy kadrowe odbijają się więc na zmęczeniu zawodników, którzy są zdolni do gry. W dodatku sosnowiczanie mieli w nogach więcej meczów niż ich niedzielni rywale. - Jeżeli chodzi o treningi, to wiadomo - raz są, a raz ich nie ma. Trenujemy raz ciężko, raz trochę lżej. Chociaż myślę, że końcówka meczu w Janowie była bardzo trudna dla nas. Narzekaliśmy, że nogi bolą... To było nasze trzecie spotkanie w ciągu jednego tygodnia - podkreślił.
Jednak to nie jest dla sosnowieckich hokeistów to nie jest koniec maratonu, który tak naprawdę dopiero się rozpoczyna. Zawodnicy są tego świadomi jak wiele pracy czeka ich w najbliższym czasie. - W piątek zaczyna się maraton, który potrwa do końca stycznia. Na pewno będziemy trenować, damy z siebie wszystko i będziemy walczyć - powiedział Rafał Twardy.