Podobnie, jak miało to miejsce w sobotnim pojedynku z torunianami, gospodarze nie mogli narzekać na brak okazji bramkowych jednak nawet w najdogodniejszych sytuacjach krążek nie potrafił znaleźć drogi do siatki. - Nieskuteczność była z pewnością naszym mankamentem. Dużo było sytuacji, strzałów, ale bramkarz rywali miał swój dzień. Myślę, że przy strzeleniu pierwszej bramki worek by się rozwiązał - oceniał napastnik Orlika, Łukasz Korzeniowski.
Rozregulowane celowniki gospodarzy i seryjnie marnowane przez nich okazje były wodą na młyn dla warszawian. Wynik już w trzeciej minucie spotkania powinien otworzyć Antoni Jabłoński, który wyszedł sam na sam z Tomaszem Szatkowskim jednak golkiper Orlika był na posterunku. Kolejne minuty toczyły się pod dyktando gospodarzy. Swoich szans próbowali kolejno Sebastian Słowik, Marcin Obrał oraz Łukasz Korzeniowski, ale krążek nie wylądował w siatce. W szesnastej minucie gry sytuację sam na sam z stojącym między słupkami Legii, Michałem Strąkiem zmarnował Słowik, a kontrę na gola zamienili goście. Ogromne zamieszanie przed bramką Szatkowskiego wykorzystał Paweł Garbarczyk, który po podaniu Rafała Solona z bliska ulokował "gumę" w bramce Orlika.
W drugiej tercji obraz gry nie uległ zmianie. Na tafli ponownie zarysowała się ponownie lekka przewaga miejscowych, która jednak nie została udokumentowana żadnym trafieniem. Opolanie stwarzali sobie sytuację, ale wyraźnie na bakier było z ich wykończeniem. Czarę goryczy przelała sytuacja z trzydziestej drugiej minuty, gdy oko w oko ze Strąkiem wyszedł Wojciech Błaszków jednak przeniósł krążek nad bramką przyjezdnych. Niewykorzystane okazje szybko zemściły się na Orliku. Cztery minuty później było już 2:0 dla "Wojskowych", a trafienie autorstwa Grzegorza Rostkowskiego było przedniej marki. 21-latek spod niebieskiej linii przepięknie uderzył na bramkę Szatkowskiego. Krążek po drodze odbił się jeszcze od poprzeczki i zatrzepotał w siatce opolan. Bramka Rostkowskiego była bezsprzecznie ozdobą niedzielnej potyczki.
Trzecia odsłona nie miała większej historii. Opolanie nieporadnie próbowali zmniejszyć rozmiary porażki jednak nawet w sytuacjach sam na sam z warszawskim golkiperem pudłowali. - W pierwszym pojedynku w Warszawie również raziła nasza nieskuteczność. Chyba w meczach z Orlikiem warszawski bramkarz trafia na swoje dobre dni - dodawał Korzeniowski - Sobotnią porażkę z Toruniem można jakoś przeboleć, ale nie możemy sobie pozwalać na takie przegrane, jak ta. Może zabrakło nam trochę sił po sobotnim, ciężkim meczu . Opolan w czterdziestej minucie dobił jeszcze Karol Wąsiński, któremu krążek idealnie wyłożył Łukasz Bułanowski. Wąsiński dzięki prostopadłemu zagraniu kolegi stanął sam przed bramką Szatkowskiego i nie pozostało mu nic innego, jak tylko wpisać się na listę strzelców, ustalając tym samym rezultat spotkania na 3:0 dla stołecznej drużyny.
Orlik Opole - UHKS Mazowsze Legia Warszawa 0:3 (0:1, 0:1, 0:1)
0:1 - Paweł Garbarczyk (Rafał Solon) 16’
0:2 - Grzegorz Rostkowski (Patryk Wąsiński, Rafał Stajak) 36’
0:3 - Karol Wąsiński (Łukasz Bułanowski) 46’
Składy:
Orlik Opole: Szatkowski - Resiak, Kabelac, Zdrojewski, Korzeniowski, Wacławczyk - Waluszek, Stopiński, Siwiak, Szydło, Słowik - Cwykiel, Błaszków, Kaim, Zwierz, Obrał.
Legia Warszawa: Strąk - Wardecki, Bułanowski, P. Wąsiński, G. Rostkowski, Stajak - Solon, Kran, Pudil, Garbarczyk, Grzesik - Stępski, Floriańczyk, Jabłoński, T. Rostkowski, K. Wąsiński.
Kary: Orlik - 8, Legia - 6.