W Sosnowcu jeden problem goni drugi, a zza rogu już wyłania się następny. Tak pokrótce można opisać sytuację Zagłębia. A wszystko rozpoczęło się od opóźnionego sezonu przygotowawczego, jego konsekwencją były bowiem słabe wyniki, za które karę poniósł Wojciech Matczak (kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron). W tak zwanym międzyczasie z klubu odeszli najważniejsi hokeiści, czyli ci zagraniczni.
Drużyna trafiła w ręce duetu trenerskiego Podsiadło - Kieca i póki co sytuacja się nie poprawiła. Co więcej, można powiedzieć, że nawet pogorszyła. Z powodu kontuzji na lodzie nie mogą pokazać się Jarosław Kuc (uraz szczęki), Mateusz Pawlak (problemy z kolanem), Jarosław Dołęga (ból kręgosłupa) i Tobiasz Bernat (problemy z plecami). Jednak są również dobre wiadomości, w piątkowym meczu mogą wystąpić Frantisek Barklik (ale szanse na to są minimalne) oraz Sebastian Wachowski. Wydaje się, że są to jedyne pozytywne wiadomości z sosnowieckiego obozu.
Co słychać w małopolskim zespole? W Unii sytuacja, nie tylko kadrowa, wygląda o wiele lepiej. Trener Ladislav Spisiak ma do dyspozycji wszystkich zawodników, którzy prezentują wyższy poziom od swoich piątkowych rywali. Te dwa aspekty czynią oświęcimian faworytami meczu. Tego tytułu nie odbierze im nawet słabsza dyspozycja podczas ostatniego spotkania z Cracovią Kraków, rozgrywanego w ramach Pucharu Polski.
Pierwszy mecz obu ekip zakończył się zwycięstwem Unii 3:1. Wtedy Zagłębie prowadził jeszcze Wojciech Matczak. Piątkowy mecz sosnowiczanie rozegrają pod wodzą Krzysztofa Podsiadły i Mariusza Kiecy. Szkoleniowcy zapowiadają, że ich podopieczni będą walczyć. Pytanie brzmi: czy wystarczy to, by odnieść zwycięstwo?
Spotkanie pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a Unią Oświęcim odbędzie się na sosnowieckim "Stadionie Zimowym" w piątek 5 listopada. Początek o godzinie 19.