Michał Gałęzewski: W tym sezonie Naprzód spisuje się najgorzej spośród wszystkich zespołów PLH, do tego co chwilę odchodzą od was kolejni zawodnicy... Macie jeszcze jakieś nadzieje na lepsze jutro?
Patryk Kogut: To prawda, w tym sezonie nic nie idzie po naszej myśli. Wszystko to spowodowane jest brakiem pieniędzy. Na razie nam zostaje tylko nadzieja na lepsze jutro i liczymy, że takie nadejdzie.
Mimo wielu problemów, wygraliście ostatni mecz z drużyną KTH Krynica. Zdobyłeś tam bramkę na 1:1 i asystowałeś przy ważnej bramce Tomasza Jóźwika. Jak byś ocenił to spotkanie?
- Jestem bardzo zadowolony, że mogłem się przyczynić do zwycięstwa z Krynicą, zdobywając bramkę i asystę. Nie udałoby się nam jednak wygrać tego meczu, gdyby nie bardzo dobra postawa naszego bramkarza. "Ela" w tym spotkaniu miał bardzo dużo roboty i chwała mu za to, że z większości sytuacji wyszedł zwycięsko. Oczywiście nie można nie wspomnieć o budującej postawie naszych kibiców, którzy mimo naszej ciężkiej sytuacji i wielu porażek wspaniale nas dopingowali, co nam niewątpliwie pomogło.
Wierzysz, że to spotkanie było dla was pewnego rodzaju przełomem?
- Każde zwycięstwo działa budująco w szczególności, że przegraliśmy dziewięć meczów z rzędu.
Jesteś wychowankiem Naprzodu, jednak dopiero w tym sezonie masz okazję do regularnej gry. Może ta trudna sytuacja klubu przynajmniej pomoże się rozwinąć wam - młodym zawodnikom?
- Tak, jestem wychowankiem Naprzodu, ale trzy ostatnie lata spędziłem w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Wydaje mi się, że to, iż my młodzi możemy grać regularnie, to jedyny plus tej sytuacji, gdyż to doświadczenie, które teraz nabierzemy z pewnością zaowocuje w przyszłości.
Hokeiści z Górnego Śląska, poza Jastrzębiem, w ostatnich latach nie zajmują czołowych miejsc w młodzieżowych championatach. Czym jest to według ciebie spowodowane?
- Nie wiem co może być przyczyną słabych występów śląskich drużyn. Może spowodowane jest to tym, że śląskie drużyny ekstraligowe są oparte na starszych, doświadczonych zawodnikach, przez co w składach nie ma miejsca dla zbyt wielu młodych zawodników?
Czy taka sytuacja w klubie jaka jest, nie zniechęca was do gry w hokeja?
- Nie, ta sytuacja nie zniechęca mnie do gry w hokeja. Ona w pewnym stopniu jest dla mnie dobra, bo gdyby nasz klub było stać na większą ilość zawodników, to nie wiem czy grałbym tyle ile teraz.
Co byś zrobił, gdybyś miał możliwość wpływu na rozwój polskiego hokeja? Co przede wszystkim trzeba zmienić, aby było lepiej?
- Wydaje mi się, że trzeba lepiej rozreklamować ten sport, bo hokej nie należy niestety do najpopularniejszych dyscyplin w naszym kraju.
Wasz trener, Krzysztof Kulawik po ostatnim spotkaniu powiedział: "Jeśli w przyszłym tygodniu nie dostaniemy żadnych pieniędzy, już nie przekonam zawodników, żeby zagrali". Co mógłbyś powiedzieć na ten temat?
- To prawda. Na razie nie trenujemy. Czekamy aż pojawią się jakieś optymistyczne informacje. Wielu zawodników z naszej drużyny ma już rodziny, każdy ma jakieś comiesięczne wydatki i z czegoś trzeba żyć.
Co byś zrobił w przypadku, gdyby potwierdził się ten czarny scenariusz i Naprzód nie zagrałby już kolejnych spotkań w tym sezonie?
- Nie myślałem jeszcze o tym co bym zrobił. Na pewno odwiedziłbym swoją dziewczynę, która studiuje w Warszawie. Oczywiście chciałbym grać w innym klubie, ale to nie będzie proste, gdyż jest połowa sezonu i kluby maja już skompletowane składy.
We wtorek, 9 listopada zagracie w Sosnowcu z Białorusią w ramach sparingu MŚ U-20. Faworytami w tym spotkaniu z pewnością nie jesteście, bo Białorusini to trudny rywal w każdej kategorii wiekowej...
- Tak, to prawda - Białoruś to mocny rywal, ale wydaje mi się, że wynik tego spotkania nie jest do końca najważniejszy. W tym roku jak na razie odbyło jedno zgrupowanie naszej kadry i potrzebujemy meczów, żeby się zgrać miedzy piątkami. Nie znaczy to, że nie będziemy chcieli wygrać wtorkowego spotkania.
Wierzysz, że turniejem w Rumunii jesteście w stanie zatrzeć negatywne wrażenie po ubiegłorocznych MŚ U-20 w Gdańsku?
- Myślę, że wygrana turnieju w Rumuni nie zatrze negatywnego wrażenia, ale pozwoli nam w pewnym stopniu zrehabilitować się za niepowodzenie w Gdańsku.
Czym jest dla ciebie gra z orzełkiem na piersi? Podchodzisz do meczów kadry jakoś inaczej?
- Mecze reprezentacyjne są specyficzne. Każdy do tych spotkań podchodzi podwójnie zmotywowany, na pewno gra się z większym poświeceniem, gdyż ma się świadomość że się reprezentuje kraj. Jest to z pewnością powód do dumy.