Druga prezydentura Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych od początku budzi spore kontrowersje. Szerokim echem odbiło się m.in. jego niedawne spotkanie z Wołodymyrem Zełenskim. Głowa amerykańskiego państwa wywołała też burzę, sugerując, że Kanada powinna stać się 51. stanem USA.
Przy okazji pokusił się o wskazanie idealnego w swojej opinii kandydata na premiera Kanady. Miałby nim zostać Wayne Gretzky, czyli przyjaciel Trumpa. "Właśnie opuściłem Wayne'a Gretzky'ego, The Great One, jak go nazywają w kręgach hokeja na lodzie. Powiedziałem: 'Wayne, dlaczego nie wystartujesz w wyborach na premiera Kanady, wkrótce znanego jako gubernator Kanady? Wygrałbyś z łatwością, nie musiałbyś nawet prowadzić kampanii'" - napisał Trump na portalu X.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Już samo stwierdzenie, że niedługo premier Kanady stanie się gubernatorem pokazuje, że Trump jest pewny swego. Prezydent dodał, że Gretzky nie był tym zainteresowany. Mimo to legendarny hokeista znalazł się w ogniu krytyki. W Kanadzie pojawiła się petycja o zmianę nazwy ulicy w Edmonton, nazwanej na jego cześć. Powodem jest wsparcie, jakiego udzielił Trumpowi. Petycję podpisało już 11 tys. osób.
Janet Jones Gretzky, żona hokeisty, również wyraziła swoje poparcie dla Trumpa. Zrobiła to po jego wieczorze wyborczym, na którym była obecna wraz z mężem. - "Gratulacje panie prezydencie. Zrobiłeś to, zasłużyłeś na to. Świat jest lepszym miejscem, gdy ty jesteś naszym przywódcą" - napisała.
Wayne Gretzky przez lata gry w NHL zapracował sobie na uznanie kibiców. Kanadyjczyk w dalszym ciągu jest najlepszym strzelcem w historii ligi z 894 trafieniami na koncie. Do niego należą też rekordowe wyniki jeżeli chodzi o liczbę asyst (1963) czy hat-tricków (50).