- Jestem na XXI. Igrzyskach Olimpijskich w ramach tygodniowego urlopu. Chciałbym dotrwać do końca turnieju. Jednak mój pobyt w Kanadzie związany jest też z obowiązkami działacza Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) - ujawnił gazecie Sport-Express Aleksander Miedwiediew, który pełni funkcję prezydenta Kontynentalnej Ligi Hokejowej. Rosjanin powiedział otwarcie, że za oceanem zamierza działać na rzecz poprawy relacji między NHL i KHL. Wskazał on obszary, w których powinno dojść do porozumienia pomiędzy obiema stronami konfliktu.
- Przed przyjazdem zaplanowałem spotkanie z komisarzem NHL, Garym Bettmanem oraz jego zastępcą Billem Dailym. Pojawiły się też pozytywne momenty. Od deklaracji trzeba przejść do czynów. Jeśli mamy uznawać ważność kontraktów zawieranych przez zawodników w NHL, to musi to się odbywać wyłącznie na zasadzie wzajemności. Trzeba ujednolicić przepisy regulujące pracę menedżerów reprezentujących hokeistów i umowy dla nowych zawodników w obu ligach - dodał Aleksander Miedwiediew, który uważa, iż młodzi hokeiści z byłego Związku Radzieckiego nie powinni za wszelką cenę dążyć do tego, aby wyjechać do Ameryki Północnej.
- W chwili obecnej poziom KHL jest tak wysoki, że żaden młody gracz nie musi przenosić się za ocean. Byłby to przejaw głupoty z jego strony, gdyż stałoby się to hazardowym zagraniem w kwestii własnej kariery. Jeżeli ma już odejść, to w najlepszym dla siebie wieku - stwierdził rosyjski działacz.
- Wszyscy uznają KHL. Wystarczy spojrzeć na reprezentację Słowacji, która ma z tej klasy rozgrywkowej połowę swojej kadry - powiedział na potwierdzenie swoich słów Aleksander Miedwiediew.