Tyskie morale podbudowane - relacja z meczu GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie

W ostatnim meczu sezonu zasadniczego GKS Tychy podbudował swoje morale przed rozgrywkami play- off i wygrał wysoko z JKH Jastrzębie. Goście zostali rozbici w 14 minut drugiej tercji, kiedy to krążek pięciokrotnie lądował za plecami Kamila Kosowskiego.

W tym artykule dowiesz się o:

Tyszanie zrewanżowali się hokeistom JKH za ostatnią wysoką porażką u siebie i...wygrali jeszcze wyżej. Chociaż długo się na to nie zapowiadało, ale w drugiej tercji gospodarze wreszcie zlitowali się nad garstką hokejowych zapaleńców na tyskich trybunach, którzy nie dość, że wybrali się na mecz o pietruszkę, to jeszcze przez pierwsze 20. minut byli katowani przez hokeistów obu drużyn ślizgawką pod przykrywką PLH.

Gospodarze po raz kolejny (tak jak ostatnio z Zagłębiem Sosnowiec) mogli do woli przećwiczyć wszystkie warianty gry w przewadze. Trener Jan Vavreczka ma nad czym jeszcze pracować. Najgroźniej zrobiło się w 17. minucie, gdy w kotłowaninie przed bramką Kamila Kosowskiego krążek znalazł się już nawet na linii bramkowej, ale ofiarna interwencja Sebastiana Kowalówki uratowała zawodników Wojciecha Matczaka. Jastrzębianie mieli swoją szansę w 10. minucie, ale instynktem błysnął Arkadiusz Sobecki, który obronił strzał i dobitkę Mateusza Danieluka.

Worek z bramkami rozwiązał powracający do składu Adrian Parzyszek. Jego kolega z pierwszego ataku GKS-u, Ladislav Paciga tak długo holował krążek, że wydawało się, że zaprzepaści okazję, ale w ostatniej chwili oddał go Parzyszkowi, a kapitan tyszan miał już pustą bramkę. Drugi raz Kosowskiego pokonał Tomasz Maćkowiak, myląc bramkarza JKH muśnięciem krążka po strzale Michała Kotlorza. Za chwilę Ladislav Paciga pomknął z prawego skrzydła i uderzeniem z nadgarstka zdobył trzecią bramkę.

Kanonadę tyszan przerwał na chwilę...Damian Matla, wpychając krążek do własnej bramki, choć w protokole strzelcem został Mateusz Danieluk. Tyszanie zrewanżowali się ładną akcją, po której Tomasz Wołkowicz stojąc przy słupku bramki Kosowskiego dostał krążek wprost na kij i miał tyle czasu, że przed zdobyciem gola mógłby, gdyby tylko potrafił, wykonać kilka piruetów.

W 39. minucie mieliśmy dawnych wspomnień czar na tyskim lodowisku. W koszulkach GKS-u na bramkę gości mknęli, jak przed kilkunastu laty, Gurazda i Matczak. Tyle, że nie Janusz Gurazda i Wojciech Matczak, a Mariusz Gurazda i Bartosz Matczak. Co ciekawe, numery na koszulkach też się zgadzały! Mariusz Gurazda tym razem nie podał do kolegi, ale jest usprawiedliwiony, bo ładnym strzałem zdobył piątą bramkę. W trzeciej tercji wynik ustalił kolejny młody hokeista GKS-u, Paweł Banachewicz. Wjechał odważnie w tercję rywala i z bekhendu ładnie strzelił pod poprzeczkę bramki JKH.

GKS Tychy - JKH Jastrzębie 6:1 (0:0, 5:1, 1:0)

1:0 - Adrian Parzyszek (Ladislav Paciga) 25'

2:0 - Tomasz Maćkowiak (Michał Kotlorz, Krzysztof Majkowski) 29'

3:0 - Ladislav Paciga (Krzysztof Śmiełowski, Łukasz Mejka) 31'

3:1 - Mateusz Danieluk 34'

4:1 - Tomasz Wołkowicz (Sławomir Krzak, Adam Bagiński) 39'

5:1 - Mariusz Gurazda (Damian Matla) 39'

6:1 - Paweł Banachewicz 57'

Składy:

GKS: Sobecki - Śmiełowski, Matla, Banachewicz, Parzyszek, Paciga - Kotlorz, Mejka, Maćkowiak, Garbocz, Witecki - Sokół, Majkowski, Wołkowicz, Krzak, Bagiński - Matla, Gurazda, Galant, Matczak.

JKH: Kosowski - Wolf, Bryk, Lipina, Kulas, Zdrahal - Piekarski, Labryga, Radwan, Kowalówka, Danieluk - Górny, Pastryk, Gawlina, Kiełbasa, Kąkol - Lerch, Olszewski, Mackiewicz, Szczurek.

Sędziowali: Przemysław Kępa, Tomasz Przyborowski, Mariusz Smura.

Kary: GKS - 10 minut, JKH - 12 minut.

Widzów: 300.

Źródło artykułu: