[tag=6762]
Marcin Kolusz[/tag] ma za sobą dwa udane sezony, w których sięgnął z GieKSą po dwa tytuły mistrzowskie. Był ważnym elementem układanki Jacka Płachty, który często korzystał z jego usług. "Kolos" występował w formacjach specjalnych i mógł pochwalić się naprawdę dobrą produktywnością.
W poprzedniej kampanii rozegrał w ekipie z alei Korfantego 48 spotkań, w których strzelił 6 bramek i zanotował 23 asysty. Aż 14 punktów zdobył podczas gier w przewagach. Rzadko odwiedzał też ławkę kar, bo spędził na niej zaledwie 14 minut.
Szefostwo katowickiego klubu nie zaproponowało mu nowego kontraktu, co niedawno przyznał na naszych łamach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przepiękny gol Polaka na Islandii. Bramkarz był bez szans
- Od zdobycia mistrzowskiego tytułu minęło już siedem tygodni, a ja wciąż nie dostałem żadnej informacji od działaczy mojego dotychczasowego klubu. Mogę jedynie domyślać się, że nie znajduję się w planach katowickich działaczy na nowy sezon – powiedział nam 38-letni defensor.
Z bardzo dobrej stronie zaprezentował się też na MŚ dywizji IA, które były rozgrywane w Nottingham. W pięciu meczach tego turnieju zdobył jednego gola, a przy kolejnych trzech notował kluczowe zagrania. Ogółem wystąpił w piętnastu edycjach mistrzostw świata różnych dywizji, choć nie miał okazji jeszcze zagrać w elicie.
W przeszłości grał też w innych polskich klubach jak Ciarko KH Sanok, KTH Krynica i GKS Tychy. Miał także okazję występować w czeskiej i słowackiej ekstralidze, reprezentując barwy choćby HC Oceláři Trzyniec, HK Poprad i Dukli Michalovce. Na swoim koncie ma też grę w fińskiej Liidze w szeregach Vaasan Sport.
Czytaj także:
Mógł zostać w Polsce gwiazdą. Wybrał zupełnie inną drogę
Poślubił Polkę. Teraz mówi "tak" polskiej kadrze