Pracowity i szczery. Architekt sukcesu, którego w Polsce miało nie być

Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Robert Kalaber
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Robert Kalaber

Robert Kalaber w dwa lata przebił się z hokejową reprezentacją Polski z trzeciego poziomu MŚ do elity. Słowacki trener Biało-Czerwonych już teraz zapracował na status legendy, a przecież niewiele brakowało, by w ogóle nie pojawił się w naszym kraju.

W tym artykule dowiesz się o:

Korespondencja z Nottingham Piotr Chłystek, WP SportoweFakty

Żyję hokejem od rana do wieczora - powiedział kiedyś Robert Kalaber i nie kłamał. Zimą jest gotów zarywać noce, by oglądać mecze MŚ elity juniorów i sprawdzać najnowsze nowinki taktyczne. Nieustannie szuka sposobów, by poprawić grę swoich drużyn i poświęca mnóstwo czasu na rozpracowywanie rywali. Tych, z którymi Polska rywalizowała podczas MŚ Dywizji 1A w Nottingham rozszyfrował niemal perfekcyjnie. Dzięki temu może teraz pękać z dumy, bo za rok Biało-Czerwoni zagrają w elicie po 22 latach przerwy.

- Najbardziej jestem szczęśliwy z tego, że ten sukces pomoże polskiemu hokejowi i samym zawodnikom, którzy poza granicami kraju zaczną być lepiej postrzegani. Przed MŚ musiałem podjąć trudne decyzje i zrezygnować z kilku świetnych hokeistów. To pokazuje, jak mocną kadrę mieliśmy w tym roku. Przez trzy lata pracy w reprezentacji wykonałem mnóstwo pracy z wieloma osobami. W Nottingham nasz zespół pokazał charakter. Wszystko ułożyło się po naszej myśli - powiedział 53-latek po ostatnim spotkaniu z Rumunią.

Przed rokiem pod wodzą Kalabera nasi hokeiści wygrali MŚ Dywizji 1B w Tychach i wrócili na zaplecze elity. W tym sezonie poszli za ciosem i od razu przebili się na najwyższy poziom. Osiągnęli ten sukces pod okiem człowieka, który miał w Polsce nie pracować.

Nie boi się konfrontacji

W 2014 roku Kalaber został trenerem JKH GKS Jastrzębie, choć był już dogadany z jednym klubem ze Słowacji. Pewnego dnia zadzwonił jednak do niego prezes polskiego klubu i złożył mu propozycję. Po krótkich rozmowach obie strony osiągnęły porozumienie i wkrótce szkoleniowiec zza naszej południowej granicy zawitał do Polskiej Hokej Ligi, w której pracuje do dziś.

ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami

- Przyjechałem do Polski z Trenczyna, gdzie lodowisko otaczają trybuny na ponad 6 tysięcy osób, a w Jastrzębiu-Zdroju zastałem naprawdę małą halę, z jedną większą trybuną. Zastanawiałem się, jak to będzie, bo polski hokej nie ma na Słowacji najlepszej opinii. A w zasadzie, to... w ogóle nie ma tam o nim żadnej opinii. W Czechach zwracają uwagę na polski rynek, bo jest tu sporo graczy z tego kraju, są interesy do załatwienia. Ale na Słowacji jest inaczej. Polskie rozgrywki traktuje się jakby to była jakaś liga afrykańska, jakby to były zmagania wręcz amatorskie. Nic się o nich nie pisze, nie mówi. Nawet gdyby jakiś Słowak wygrał w PHL klasyfikację punktową, strzelił hat-tricka, miał za sobą kapitalny miesiąc, to i tak prędzej powstanie artykuł o 16-latku, który gra w Szwecji czy Finlandii - mówił Kalaber w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym" w 2020 roku, gdy objął stanowisko selekcjonera. W kolejnych latach zrobił wszystko, by opinia o polskim hokeju diametralnie się zmieniła.

- U trenera Kalabera szczególnie cenię pracowitość i szczerość. Tymi cechami buduje swój autorytet. Współpraca z nim to wielka przyjemność, choć jest konsekwentny i wymagający, ale właśnie dlatego osiąga dobre wyniki z kadrą i JKH. Im więcej takich ludzi będzie przy hokeju w Polsce, tym lepiej dla tej dyscypliny. Oczywiście nie ma trenerów idealnych. Zawsze znajdą się gracze, którym dany szkoleniowiec nie przypadnie do gustu i będą narzekać. Kalaber zasługuje jednak na szacunek. Nawet jeśli ktoś go nie lubi, to nie może mu zarzucić, że się nie stara. Widać to choćby po analizach wideo. Zawsze jest w stanie wyłapać różne błędy i pokazać je zawodnikom. Nie boi się konfrontacji z hokeistami i lubi z nimi rozmawiać. Nawet na trudne tematy - mówi nam Leszek Laszkiewicz, czyli były znakomity napastnik naszej kadry, który obecnie pomaga Kalaberowi w reprezentacji (jest w niej menedżerem) oraz w JKH, gdzie pełni funkcję dyrektora sportowego.

Wycieczka do RPA

Selekcjoner Biało-Czerwonych od dziecka był związany ze sportem, ponieważ jego ojciec pracował jako kierownik na stadionie Slovana Bratysława, obok którego znajdowało się również mieszkanie rodziny Kalaberów i szkoła, do której uczęszczał mały Robert. Bohater tego tekstu w młodości lubił m.in. grać w tenisa, ale został hokeistą. Wybitnym zawodnikiem nie był, choć jako napastnik występował w różnych klubach na Słowacji i na Węgrzech.

Znacznie lepiej wiedzie mu się w roli trenera. Z Duklą Trenczyn zdobył brązowy medal mistrzostw Słowacji, a z JKH GKS Jastrzębie sięgnął po mistrzostwo Polski w sezonie 2020/21, trzy razy wywalczył Puchar Polski i dwukrotnie Superpuchar. Nie wolno też zapomnieć, że z JKH w rozgrywkach ligowych zdobył również jeden srebrny i dwa brązowe medale. Już zawsze będzie jednak kojarzony głównie z sukcesami osiągniętymi z polską reprezentacją. Co ciekawe, nasza kadra nie jest jedyną, z którą pracował Kalaber. W 2018 roku został trenerem Bułgarii i poprowadził ją w MŚ Dywizji III w Kapsztadzie.

- Nigdy nie planowałem wyprawy do RPA, a tu nadarzała się okazja na wyjątkową podróż. Po czterech latach w Jastrzębiu pomyślałem, że to będzie fajna odmiana. W Kapsztadzie zajęliśmy 2. miejsce, ale już w kolejnym roku w Sofii wygraliśmy i awansowaliśmy do wyższej dywizji. Moja praca z Bułgarią wyglądała tak, że po sezonie w Polsce przyjeżdżałem tam na dwutygodniowe zgrupowanie przed mistrzostwami. Treningi mieliśmy tylko wieczorami, bo za dnia zawodnicy chodzili do pracy, więc miałem też czas dla siebie - opowiadał.

W ostatnich miesiącach, a nawet latach, tego czasu dla siebie wiele nie miał. Od kiedy łączy obowiązki klubowe z prowadzeniem reprezentacji na pewno nie narzeka na brak zajęć. Jeśli jednak kiedykolwiek poczuł się przesadnie zmęczony, teraz może sobie powiedzieć, że było warto!

Czytaj także:
Piękne chwile na lodowisku. Zobacz, jak cieszyli się Polacy
Zasłużony awans Biało-Czerwonych. Były lider reprezentacji komplementuje polskich hokeistów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty