Polska mistrzyni świata żyje w Holandii. Tak mówi o zarobkach

Instagram / amelia_katerla / Na zdjęciu: Amelia Katerla
Instagram / amelia_katerla / Na zdjęciu: Amelia Katerla

Właśnie została mistrzynią świata w hokeju na trawie w hali, ale nie czuje się bohaterką, choć zdobyła jedyną bramkę w finale. Amelia Katerla codziennie wstaje o godz. 6 rano i pracuje na dwa etaty, aby realizować swoje marzenia.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Polski kobiet zdobyła mistrzostwo świata w hokeju na trawie w wersji halowej. Biało-Czerwone w finale pokonały Austrię 1:0, a jedyną bramkę zdobyła Amelia Katerla. Panie wcześniej dwukrotnie zdobywały halowe wicemistrzostwo Europy, ale pierwszy raz stanęły na najwyższym stopniu podium światowego czempionatu.

Halowa odmiana hokeja na trawie odróżnia się od wersji tradycyjnej, olimpijskiej. Gra się na mniejszym boisku (40x20 m), które wymiarami odpowiada temu do piłki ręcznej. Wzdłuż linii bocznych ustawione są bandy, które można wykorzystywać jako element gry. Drużyny składają się z mniejszej liczby graczy niż w tradycyjnej odmianie - na boisku jest pięciu zawodników plus bramkarz.

Nieco różnią się też kije, które w tradycyjnym hokeju są grubsze. W odmianie halowej nie można podnosić piłki i zagrywać jej górą, co w tradycyjnej odmianie jest dozwolone.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Masz dużo wiadomości i nieodebranych połączeń po tym, jak Polki zostały mistrzyniami świata w hokeju na trawie?

Amelia Katerla, mistrzyni świata w hokeju na trawie, zawodniczka Huizen Dames: Tak! Jestem cały czas z telefonem w ręku. Dostaję mnóstwo wiadomości, odpisywanie na nie jest niczym praca na pełen etat. Staram się każdemu odpowiadać, więc robi się z tego niekończąca się historia. Pojawiły się też prośby o wywiady - ze strony Holendrów i lokalnych mediów z Opolszczyzny, skąd pochodzę. Fajne uczucie. Dla mnie to ważne, aby każdemu odpisać, bo nie chcę przejść obojętnie obok tego, żeby ktoś nie pomyślał, że stałam się arogancka po sukcesie.

A czujesz się bohaterką? W finale z Austrią zdobyłaś jedyną bramkę na 1:0.

Nie. Dopiero dochodzi do mnie, co się wydarzyło. Po finale mieliśmy imprezę, później podróż powrotną do domu. Obudziłam się we wtorek rano, zaczęłam robić śniadanie i nagle zaczęłam skakać z radości w kuchni! Na sukces pracuje cała drużyna, choć w finale bardzo chciałam zdobyć bramkę. Jestem jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek. Gdyby to nie była sytuacja jeden na jeden, to podałabym koleżance, abyśmy strzeliły gola jako drużyna. Cieszę się jednak, że wykorzystałam tę szansę.

Dużo się złożyło na to, aby ten gol padł. Dziewczyny zrobiły mi przestrzeń, dostałam fajną piłkę od kapitan naszej drużyny. Bez drużyny nic bym nie osiągnęła.

Pochodzisz spod Nysy. Czy rozpoczynając treningi pomyślałabyś, że któregoś dnia będziesz mistrzynią świata?

Przez całe życie miałam ambicję, aby coś wielkiego osiągnąć, ale w sporcie drużynowym różne czynniki wpływają na to, gdzie znajduje się drużyna. Przez wiele lat dawałam z siebie wszystko, aby być dobrze przygotowana fizycznie. Mam za sobą ogrom treningów biegowych, siłowych, mentalnych. Ten wysiłek został teraz nagrodzony.

Jako mało Amelia mogłam marzyć, że zostanę mistrzynią świata, mogłam dawać z siebie, ale bez drużyny nie byłoby tego sukcesu. Każda z dziewczyn poświęca sporo czasu na hokej. To są lata ciężkiej pracy, dziewczyny wyjeżdżają za granicę i grają w najlepszych europejskich klubach.

A skąd w ogóle pomysł na hokej na trawie w twoim życiu?

Przez całe życie byłam zaangażowana w sport. Mam dwóch braci i wychowywałam się między chłopakami. Obok domu mieliśmy boisko i gdy ktoś był potrzebny do gry, to grałam z chłopakami w piłkę nożną. Bardzo się przez to rozwinęłam fizycznie.

Do 14. roku życia uprawiałam piłkę, dostałam się do I-ligowej drużyny z Głogówka i trener chciał, abym kontynuowała tam karierę. Tyle że ja angażowałam się w różne sporty. Jeszcze w podstawówce miałam duże sukcesy w lekkoatletyce, grałam też w unihokeja. Miałam sukcesy z moim nauczycielem WF-u, Janem Rewekantem. To on kazał mi iść do Nysy trenować hokej, bo dziewczyny stamtąd są powoływane do reprezentacji.

Amelia Katerla zdobyła jedyną bramkę dla Polski w finale mistrzostw świata
Amelia Katerla zdobyła jedyną bramkę dla Polski w finale mistrzostw świata

Nie żałujesz?

Miałam dobre wyniki na długim dystansie, na krótkim też. Nie jestem jednak Ewą Swobodą czy Natalią Bukowiecką. Nie doszłabym do takiego poziomu, bo genetyka robi swoje. Jestem ogólnie rozwinięta sportowo, więc łatwo było mi wejść w hokej na trawie. Zaczęłam go uprawiać jako 13-latka.

Najpierw były "orliki" i to była inna gra niż na pełnowymiarowych boiskach. Zaczęłam się rozwijać, choć szkoda, że hokej na trawie nie jest popularny w Polsce i nie ma za bardzo infrastruktury do jego uprawiania. W dużych miastach nie ma pełnowymiarowych boisk. Nawet w pobliżu mojej Nysy ich nie ma. Moje trenerki zabiegały o to, ale zawsze burmistrz decydował przeznaczyć pieniądze na coś innego.

Bardzo szybko w Nysie dostałam powołanie do reprezentacji U-16, potem były kolejne kategorie wiekowe. Już jako nastolatka byłam powoływana do kadry seniorskiej, aż zostałam mistrzynią świata.

Trafiłaś do ligi holenderskiej, która jest jedną z najlepszych na świecie. 

Kilka lat temu to nie było takie oczywiste, aby dziewczyny z Polski wyjeżdżały do lig zagranicznych. Jako pierwsza zrobiła to Natalia Wiśniewska, legenda polskiego hokeja. Później Magdalena Rybacha, która właśnie była najlepszą zawodniczką całych mistrzostw świata. One pokazały, że można. Wiedziałam, że jeśli gdzieś wyjadę, to będę mogła się bardziej rozwinąć.

Holenderskie reprezentacje są najlepsze na świecie. Dużo zawodniczek z całego świata chce grać w tej lidze. Przyjeżdżają tu dziewczyny z Hiszpanii, Australii, Nowej Zelandii i Niemiec. Cieszę się, że doszłam do tego momentu, ale wymagało to lat pracy i treningów. To też ogromne poświęcenie, bo jestem tutaj sama, z dala od rodziny. Oczywiście to mój wybór, bliscy zrozumieli tę decyzję, oglądają wszystkie mecze i mi kibicują. Postawiłam wszystko na jedną kartę i hokej mnie uszczęśliwia.

Jak wyglądają zarobki?

Wszystko zależy od zawodniczki, klubu i sponsorów. Niektóre z nas mają indywidualnych sponsorów. Poza hokejem pracuję na siłowni i firma, która ze mną współpracuje akurat wspiera kluby hokejowe. Zdarza się, że właściciele tych firm wykupują u mnie dodatkowo treningi personalne, więc jest z tego dodatkowy zarobek.

W Europie grając w Belgii, Holandii czy Niemczech można zarobić od 500 do 6000 euro. Najwięcej mogą zarobić mistrzynie olimpijskie. Średnia wypłata to ok. 2000-3000 euro. Można jednak otrzymać jakieś dodatki w postaci wynajmowania mieszkania czy auta. W męskim hokeju stawki są większe, ale tak jest praktycznie w każdej dyscyplinie. Nawet pisałam o tym pracę magisterską. To są lata różnic, których nie da się zniwelować, ale nie przeskoczymy pewnych rzeczy, że męski sport przykuwa większą uwagę telewizji, sponsorów itd.

Prawdą jest, że trenując hokej i mając drugi etat na siłowni, codziennie wstajesz o godz. 6 rano?

Tak! Mam treningi personalne od godz. 7 rano. Rozwijam też swój biznes dietetyczny. To chcę robić w kolejnych latach, może współpracować z jakąś reprezentacją albo klubem piłkarskim. Ukończyłam studia w Polsce, a teraz robię je w Holandii, bo chcę się nauczyć całej terminologii holenderskiej. W ciągu trzech miesięcy wydam też książkę o żywieniu, więc może ten sukces sportowy przyszedł w dobrym momencie, bo pracowałam nad nią 2,5 roku i może łatwiej będzie mi ją promować.

Po treningach wracam do domu ok. godz. 12. Zajmuję się studiami, książką, robię obiad, ucinam sobie krótką drzemkę i znów muszę lecieć na trening. Wracam z hokeja o godz. 22, wykąpię się, wskakuję do łóżka i następnego dnia o szóstej... zaczynam od nowa.

Weekend to czas dla znajomych, ale muszę często powiedzieć "nie", zwłaszcza jeśli chodzi o imprezy. Sobota to jedyny dzień, abym mogła zrobić pranie, posprzątać mieszkanie i mieć czas dla siebie. W niedzielę najczęściej gramy mecze, więc imprezy odpadają. Nie piję alkoholu, chcę być dobrze zregenerowana na spotkania i nie wyobrażam sobie grania na kacu.

Nie narzekam, aby była jasność, bo to kwestia moich wyborów. Czuję się spełniona. Mam wyrozumiałych klientów na siłowni, którzy ze zrozumieniem podchodzą do tego, że np. wyjeżdżam gdzieś na mecz i opuszczę trening. Szef mnie w tym wszystkim wspiera i bez tego nie byłoby moich sukcesów, bo wszystko w życiu się równoważy. Nawet jak czasem się nie chce, to nie wyobrażam sobie, aby nie pójść na trening. Tak jestem już zaprogramowana.

Na co dzień Amelia Katerla gra i mieszka w Holandii
Na co dzień Amelia Katerla gra i mieszka w Holandii

Wiążesz przyszłość z Holandią, skoro tam studiujesz?

Chciałabym tam rozwinąć biznes na szeroką skalę. Nie chcę być jakimś tam dietetykiem w Holandii, chcę być najlepsza. Zrobiłam kursy w Polsce, ciągle się dokształcam. Chcę być maksymalnie profesjonalna, że jak przyjdzie klient, to będzie usatysfakcjonowany. Sport ukształtował mój charakter. Jestem zdeterminowana, aby osiągnąć coś dużego i jestem wytrwała w wysiłku. Przekładam to na życie zawodowe.

A dlaczego Holandia? Tutaj jest moje życie od paru lat, przywykłam do tego otoczenia. W Polsce musiałabym wszystko zaczynać od zera. Tutaj mam swoją markę, ludzie mnie rozpoznają i darzą szacunkiem, bo wiedzą, co osiągnęłam. Na razie chcę się rozwijać lokalnie, a później w całej Holandii. W głowie mam wiele pomysłów - współpraca z klubami, wykłady z dietetyki w całym kraju, albo postawienie na jakąś reprezentację. Część sportowców nie ma bowiem wiedzy, jak jeść, aby w pełni wykorzystać swój potencjał na boisku.

Anna Lewandowska przetarła szlaki takim jak ty.

Trafne porównanie. Ania jest strasznie hejtowana z różnych powodów, ale nikt nie docenia tego, że była sportowcem i zawodowo się poświęciła promowaniu aktywności fizycznej i zdrowego odżywiania. Tyle osób dzięki niej zaczęło uprawiać sport, lepiej się prowadzi, a ludzie tego nie doceniają.

Zdarzają ci się Polacy jako klienci na siłowni?

Raczej nie. Trenowała pod moim okiem młoda, 14-letnia dziewczyna z Polski, która grała w piłkę nożną i przygotowywałam ją motorycznie do meczów. Większość klientów to Holendrzy, lokalni biznesmeni. Treningi personalne sporo kosztują, więc nie każdy może sobie na nie pozwolić.

Gdy wychodzisz na ulicę, to w Holandii ktoś cię rozpoznaje? W końcu od niedzieli jesteś mistrzynią świata.

Mały procent ludzi, nawet w Holandii, interesuje się hokejem na trawie, chociaż Holenderki są teraz mistrzyniami olimpijskimi. Nawet one nie są rozpoznawane. Raczej nikt mnie nie zaczepia na ulicy, tym bardziej w Polsce. Gdy wracam w rodzinne strony, to w sklepie nazywają mnie "gwiazdą". Nawet gdy po zdobyciu mistrzostwa świata wracałyśmy samolotem, żartowałam z koleżanką, że inni pasażerowie pewnie nie wiedzą, że siedzą obok mistrzyń świata.

Czego ci życzyć na koniec?

Aby mnie omijały kontuzje! I mam apel do innych dziewczyn, żeby nigdy nie rezygnowały z marzeń i walczyły zawsze o swoją przyszłość.

Rozmawiał Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (24)
avatar
Kristof81
13.02.2025
Zgłoś do moderacji
7
3
Odpowiedz
Kiedy spełnia te marzenia jak pracuje na dwa etaty ? 
avatar
Artur Kowalski
13.02.2025
Zgłoś do moderacji
7
0
Odpowiedz
Szacun 
avatar
Oskar cin
13.02.2025
Zgłoś do moderacji
9
0
Odpowiedz
Mądra kobieta z pomysłem na życie! A osoby hejtujące po prostu są zazdrosne. 
avatar
Zbigniew Weźgowiec
13.02.2025
Zgłoś do moderacji
13
0
Odpowiedz
I brawo pracuje i nie żebrze 
avatar
Andrzej Tomsia
13.02.2025
Zgłoś do moderacji
13
1
Odpowiedz
Może tak bez krytyki w stosunku do Pani Amelii, a z podziwem i szacunkiem? Tym się Polacy różnią od innych nacji, że inni szanują się wzajemnie i wspierają wzajemnie, a my szukamy wad i opluwam Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści