Choć Krystyna Leśkiewicz-Lewińska, która startowała na igrzyskach olimpijskich w Atlancie, nie chciała, żeby córki poszły w jej ślady, jej pociechy nie posłuchały się i zakochały się w gimnastyce artystycznej. W dniach 22-26 maja Liliana Lewińska weźmie udział w ME w Budapeszcie, które mogą dać jej przepustkę na IO 2026 w Paryżu.
- Proszę mi uwierzyć, że bardzo nie chciałam, żeby Liliana trenowała. Robiłam wszystko, żeby ją zniechęcić - śmiała się w rozmowie z "Przeglądem Sportowym.
- Byłam trenerką i musiałam ją zabierać ze sobą na treningi, ale przynosiłam jej ciastka, cukierki, żeby tylko siedziała gdzieś z boku i nie przeszkadzała w pracy. No ale stało się tak, że mam teraz nie jedną, a dwie trenujące córki - wspominała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o polskim bramkarzu. Zobacz, co wyrzucił w trybuny
Piętnastolatka jest talentem pierwszej wody. Mówimy w końcu o podwójnej mistrzyni świata juniorek, a także dwukrotnej medalistce seniorskiego Pucharu Świata - w Atenach (z obręczką) oraz Taszkiencie (ze wstążką). Podczas nadchodzącej imprezy na Węgrzech do wywalczenia będzie tylko jedna kwalifikacja olimpijska.
- Dlaczego by nie spróbować? Fajnie, że jest taka szansa - powiedziała mama i trenerka zawodniczki, a następnie podkreśliła, że jej córka może na spokojnie wywalczyć sobie bilet na kolejne igrzyska - w 2030 roku w Los Angeles.
Myśl, że jej pociecha może starać się o bilet do Paryża pojawiła się już przeszło dwa lata temu, gdy zaczęła osiągać sukcesy w rywalizacji juniorek. Krystyna Leśkiewicz-Lewińska wiedziała, że kwalifikacje zbiegną się z sezonem, w której nastolatka będzie już seniorką.
- Na pewno, gdyby nie te kwalifikacje to inaczej podchodziłybyśmy do ME, bardziej radośnie. Teraz jest trochę bardziej nerwowo - zauważyła olimpijka z Atlanty 1996.
Czytaj także:
To nie jest sen! Historyczny sukces Polki