Trwa spór pomiędzy Haasem a Uralkali. Na początku marca zespół Formuły 1 rozwiązał umowę sponsorską z Rosjanami, tłumacząc to wojną w Ukrainie. Dmitrij Mazepin, do którego należy chemiczne przedsiębiorstwo, jest blisko powiązany z Władimirem Putinem. Oligarcha znalazł się nawet na liście podmiotów objętych sankcjami Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i USA.
W kwietniu stało się jasne, że miliarder z Rosji nie odpuści Haasowi w obliczu zerwania współpracy i wyrzucenia z zespołu swojego syna - Nikity Mazepina. Oligarcha poprzez swoją firmę zażądał zwrotu 13 mln dolarów, jakie przelał na konta Amerykanów na początku 2022 roku. Haas nie zamierza tego robić.
Stanowisko Amerykanów jest proste. Obwiniają oni Uralkali o zakończenie współpracy i powołują się na klauzulę o "sile wyższej" w umowie sponsorskiej. Zdaniem Haasa, powiązania z sponsora z Kremlem i wspieranie w ten sposób wojny w Ukrainie negatywnie wpływa na wizerunek zespołu F1, dlatego nie miał on wyboru i musiał wypowiedzieć kontrakt.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szalała na wakacjach. I to jak!
W obecnej sytuacji Haas zażądał od Uralkali 8,6 mln dolarów, jakie miał otrzymać w ramach kolejnej transzy sponsorskiej na sezon 2022.
- To sytuacja prawna i nie chciałbym jej komentować. Przedstawiliśmy nasze stanowisko, oni swoje. Na tej podstawie każdy może sobie wyrobić swoje zdanie. Nie chcę publicznie komentować naszych konfliktów prawnych. Tą sprawą zajmuje się teraz zespół dobrych prawników. Trzeba poczekać na to, jak to się dalej potoczy - powiedział magazynowi "RACER" Gunther Steiner, szef Haasa.
Rosjanie z Uralkali upomnieli się też o bolid Nikity Mazepina z sezonu 2021. Kierowca z Moskwy miał go otrzymać na własność, bo tak stanowi jeden z punktów umowy sponsorskiej. Amerykanie z Haasa już zapowiedzieli, że są gotowi wysłać maszynę na Wschód, o ile otrzymają drugą transzę sponsorską (8,6 mln dolarów).
Czytaj także:
Gorąco w Mercedesie. Lewis Hamilton stracił nerwy
Rosjanie skazani na piractwo. Kolejny kontrakt telewizyjny rozwiązany