Status miliardera i tytularnego sponsora zespołu Formuły 1, starty syna w barwach Haasa, zespół wyścigowy Hitech GP w portfolio - tak wyglądało życie Dmitrija Mazepina do 24 lutego. Wojna w Ukrainie, wszczęta na rozkaz Władimira Putina, obróciła życie oligarchy do góry nogami. Zapłacił on cenę za bliskie relacje z przywódcą Kremla, który przez lata pozwalał mu się bogacić.
Obecnie Mazepin objęty jest sankcjami UE, zamrożono mu część majątku, jego firma wyleciała z hukiem z F1, kontrakt syna zerwano, zespół Hitech GP musiał wyprzedawać w pośpiechu, podobnie jak zresztą część akcji firmy Uralchem. Jednak jeszcze kilka miesięcy temu Rosjanin wydawał się być panem życia.
"Nie jestem bohaterem"
- Nie jestem bohaterem - mówił Dmitrij Mazepin, gdy natrafili na niego producenci "Drive to survive", serialu o kulisach F1. - Ale jesteś sponsorem - odpowiedział mu w swoim stylu Gunther Steiner. To właśnie szef Haasa stał za decyzją, by podpisać kontrakt z Rosjanami opiewający na ok. 25-30 mln dolarów. Ta kwota uchroniła ekipę przed bankructwem. Pozwoliła zbudować kapitał z myślą o sezonie 2022.
Rosjanom nie spodobało się to, w jaki sposób producenci hitu Netfliksa zobrazowali syna miliardera. Nikita Mazepin został przedstawiony jako "zły chłopiec", który dostał miejsce w F1 wyłącznie ze względu na pieniądze, podczas gdy Mick Schumacher jest wielkim talentem i synem legendy królowej motorsportu.
Operatorom nie umknęło, że przy okazji GP Hiszpanii, rozgrywanego 9 maja, Mazepin senior założył na koszulkę wstążkę św. Jerzego, a jego syn umieścił stosowną grafikę na kasku. Dla Rosjan to istotny symbol, nawiązujący do Dnia Zwycięstwa, hucznie świętowanego w Moskwie. Za rządów Władimira Putina wstążki zaczęto promować na całym świecie, dystrybuować w różnych krajach.
W niektórych krajach wstążka św. Jerzego jest jednak zakazana. Tak jest chociażby w Mołdawii, gdzie odbierana jest jako symbol o "antynarodowym charakterze". Podobnie jest w Ukrainie, bo wstążkę od kilku lat wykorzystują separatyści z Donbasu. Stała się ona symbolem bezprawia, destabilizacji kraju i setek ofiar separatystów. W obliczu ostatnich wydarzeń i wojny w tym państwie, symbol jest tym bardziej kontrowersyjny.
"To nie jest flaga Rosji!"
Oglądając "Drive to survive" można zrozumieć, jak różnymi kierowcami i ludźmi są Mazepin i Schumacher. Widzimy fragmenty rozmów Rosjanina, kiedy ten pod wpływem emocji odmawia wywiadów telewizyjnych, podczas gdy Niemiec nawet w trudnych momentach potrafi wyjść do kamery i zachować spokój.
Rosyjski kapitał postawił też w trudnym położeniu Steinera. Szef Haasa musiał się zgodzić na żądanie Mazepina, by bolid zespołu był pomalowany w barwy odpowiadające rosyjskiej fladze. Decyzja wywołała spore kontrowersje, bo WADA zakazała Rosjanom startować pod własną flagą ze względu na trwający w tym kraju przez lata proceder dopingowy i fałszowanie wyników badań.
- Nie widzę tu rosyjskiej flagi - mówił w pewnym momencie Steiner, gdy był pytany o kontrowersyjne malowanie. - To nie jest flaga Rosji! Równie dobrze to mogą być barwy Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii. Mają te same kolory na flagach! - żartował w swoim stylu szef Haasa.
"Dlatego cię nie lubią"
Steiner od początku nie ma łatwego zadania z Mazepinem. Rosjanin w sezonie 2021 popełniał błąd za błędem. Trening w GP Hiszpanii, gdy akurat kamery rejestrowały to, co dzieje się wewnątrz Haasa, rozpoczął od wylądowania w żwirze. Ledwie trzy minuty po rozpoczęciu sesji. Gdy wrócił do akcji, to po chwili przyblokował rozpędzonego Charlesa Leclerca. - On nigdy się nie zmieni - stwierdził krótko kierowca Ferrari.
Kolejne błędy zaczynają też frustrować samego Rosjanina. - Chcecie informacji zwrotnej?! Proszę bardzo! Poprosiłem o jedną rzecz, a dostałem coś zupełnie innego! Cofnęliśmy się! - mówił przez radio podczas weekendu F1 w Barcelonie.
- Nie jestem w stanie jechać szybciej! Dlaczego na prostej jestem wolniejszy niż mój zespołowy partner?! - pytał w innej rozmowie z inżynierem.
- K...a! Dlatego właśnie cię nie lubią - odpowiedział w pewnym momencie Steiner, gdy ma dość komunikatów radiowych i pretensji Mazepina.
Po kwalifikacjach do GP Hiszpanii szef Haasa poprosił Rosjanina na prywatną rozmowę. - Próbujemy ci pomóc, ale ty też musisz pomóc nam. Nie potrzebujemy takiej agresji w radiu. To nic nie da, wszyscy się ciebie boją - zwracał się Włoch do swojego kierowcy.
- Nie proszę, abyś był miły dla wszystkich. Po prostu bądź bardziej neutralny. Nie ma potrzeby rzucać mięsem przez radio. To ci nic nie da i nikomu nie pomoże - dodał.
Grożenie własnej ekipie
Mazepin przy okazji GP Hiszpanii stwierdził, że ma inny bolid niż Schumacher, dlatego Niemiec jest od niego wyraźnie szybszy. Z takimi sugestiami nie zgodził się szef Haasa. - Tu nie ma magii. On ma do dyspozycji to samo, co ty. Po prostu radzi sobie lepiej niż ty - stwierdził krótko Steiner. Rosyjski kierowca ma jednak inny punkt widzenia.
- Najlepszym rozwiązaniem będzie zbudowanie dla mnie innego bolidu - mówił Mazepin, a o tym pomyśle dowiedział się jego ojciec.
- Co się dzieje z moim synem?! Jeśli nic się nie zmieni, to wezwę prawników i wstrzymam finansowanie zespołu. Będą mieli duże problemy z pieniędzmi. Jestem zmęczony ciągłym "spróbujemy, zobaczymy". Za nami trzy wyścigi, zmieńcie mu bolid. Każdy to wie, że jeden z nich ma przewagę! - grzmiał miliarder.
Groźby podziałały. Przy okazji kolejnego GP Monako kierowcy Haasa zamienili się bolidami. Efekt? Rosjanin w dwóch treningach znalazł się przed Niemcem.
- Wszystko jest poza kontrolą. To, co robiłem w innych seriach, tutaj jest nie do wykonania. Fajnie, że inwestujemy w przyszły rok, ale muszę sobie jakoś radzić teraz. Nie wiem, jak Mick to robi. Nie mam tu za wielu przyjaciół - narzekał przy innej okazji Mazepin.
Inwazja Rosji na Ukrainę sprawiła, że kolejnego roku Mazepina w F1 nie będzie. Co więcej, kierowca z Moskwy najpewniej już nigdy nie pojawi się w królowej motorsportu, a biorąc pod uwagę wyjście Netfliksa z Rosji, kibice nie zobaczą "popisów" swojego idola w najnowszym sezonie "Drive to survive".
Czytaj także:
Robert Kubica zaprasza na swój wyścig. To kibice muszą wiedzieć
Więźniowie napisali list do Lewisa Hamiltona. Stał się dla nich bohaterem