Williams już nie jest rodzinnym biznesem. "Drastyczne zmiany"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Alexander Albon za kierownicą Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Alexander Albon za kierownicą Williamsa

Williams przez lata cechował się tym, że prowadzony był przez rodzinę i na tym opierał swoją wyjątkowość. To też wpędziło legendę F1 w ogromny kryzys. Nowi właściciele postanowili z tym skończyć.

W tym artykule dowiesz się o:

W sierpniu 2020 roku rodzina Williamsów postanowiła sprzedać zespół Formuły 1 amerykańskiemu funduszowi Dorilton Capital. Do decyzji Brytyjczyków skłonił ogromny kryzys, w jaki wpadła legendarna ekipa z Grove. W latach 2018-2020 zamykała ona stawkę F1, zmagając się przy tym z problemami finansowymi i unikając bankructwa.

Obecnie zespołem nie zarządza już Claire Williams, a na jego czele w lutym 2021 roku stanął Jost Capito, który ma bogate doświadczenie w motorsporcie. Niemiec odnosił wcześniej sukcesy w rajdach samochodowych z Volkswagenem. Do firmy sprowadził szereg nowych ludzi, których poznał w VW. Jako dyrektor techniczny zatrudniony został Francois-Xavier Demaison, a dyrektorem sportowym został Sven Smeets.

Pierwszy rok rządów Capito w Williamsie zakończył się sukcesem, bo ekipa zajęła ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów, zdobywając aż 23 punkty. - To był rok drastycznych zmian - przyznał szef brytyjskiego zespołu w rozmowie z motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor

Jak podkreślił Capito, "Williams nie jest już rodzinnym biznesem, a dobrze zorganizowaną firmą inżynierską". - Po pierwsze, gdy wchodzisz do Williamsa, to musisz mieć duży szacunek do tego zespołu. Ma on ogromne dziedzictwo, odnosił wielkie sukcesy w przeszłości. Nie dokonaliśmy wielu zmian, ale te które zaszły, były drastyczne - wyjaśnił Capito.

- Na pewno pomogło poprawienie atmosfery, ducha współpracy i przywrócenie odpowiedniej dumy temu zespołowi. Nie akceptujemy tego, by Williams był ostatnią siłą F1. Chcemy piąć się w klasyfikacji i ciężko pracujemy, aby tak właśnie było. To było najważniejsze. Walczyliśmy o punkty w ubiegłym sezonie, kilkukrotnie wykorzystaliśmy swoją pozycję. To była wisienka na torcie - dodał szef Williamsa.

Niemiecki inżynier wprowadził też w Williamsie zmiany, których nie widać na pierwszy rzut oka. Mowa o przemodelowaniu wewnętrznych procesów, zbudowaniu nowych struktur, poprawieniu komunikacji wewnątrz firmy.

- Doprowadzenie zespołu z powrotem do miejsca, w którym chcielibyśmy być, biorąc pod uwagę nasze położenie w roku 2020, to długa droga. Nie da się naprawić tych błędów i cofnąć pewnych rzeczy w dwanaście miesięcy. Ciągle mam więcej do zrobienia, niż zrobiłem do tej pory - zdradził Capito.

- Porównując się do najlepszych zespołów, do których wciąż nam daleko, nie mieliśmy żadnych inwestycji. W zeszłym roku, myśląc o nich, musieliśmy już patrzeć na limit kosztów. Teraz wszyscy zaczynają od zera, bo mamy nowe bolidy w F1. Trudno zatem przewidzieć, jaką formę będą mieć rywale. My możemy się jedynie rozwijać. Stały progres to dla nas szansa w zestawieniu z konkurencją - podsumował szef ekipy z Grove.

Czytaj także:
Bez klękania kierowców przed startem F1. Nie wszystkim to się podoba
Red Bull stawia na kryptowaluty. Zgarnie fortunę

Komentarze (0)