Począwszy od sezonu 2020 w Formule 1 trwa kampania #WeRaceAsOne, która ma promować walkę z rasizmem i nietolerancją. W ten sposób królowa motorsportu odpowiedziała na powstanie ruchu Black Lives Matter. Zawiązał się on po śmierci George'a Floyda, który zginął podczas policyjnej interwencji w amerykańskim Minneapolis.
Przez ostatnie dwa sezony, aby okazać wsparcie z osobami ze środowisk wykluczonych, F1 w harmonogramie weekendu wyścigowego miała zarezerwowany czas na specjalną ceremonię. W trakcie jej trwania kierowcy mogli wyrazić swój sprzeciw wobec rasizmu. Najczęściej przybierał on formę klękania na polach startowych. Zawodnicy zakładali też koszulki z napisem "No Racism".
Począwszy od roku 2022 królowa motorsportu nie będzie już rezerwować czasu antenowego na gesty tego typu. Formuła 1 zapowiedziała, że woli skupić się na konkretnych działaniach, finansując m.in. edukację osób ze środowisk wykluczonych. Takim obrotem spraw zaskoczony jest Sebastian Vettel.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
- Czy nas o tym poinformowano? Nie, po prostu wprowadzono zmianę i tyle. Byłem tym zaskoczony. Myślę, że problemy, które podejmujemy w ostatnich dwóch latach, nie zniknęły, stąd moje zaskoczenie taką decyzją - powiedział Vettel przy okazji czwartkowej prezentacji Aston Martina.
F1 zabroniła też kierowcom wykonywania jakichkolwiek gestów na rzecz przedstawicieli różnych mniejszości na polach startowych, chociażby przy okazji odgrywania hymnu państwowego przed danym Grand Prix. Vettel ma nadzieję, że to się jednak zmieni.
Równocześnie 34-latek dość gorzko ocenił ostatnie zmiany w F1. - Mam nadzieję, że jako kierowcy znajdziemy sposób, by spotkać się wspólnie i znaleźć jakieś rozwiązanie, które pozwoli nam manifestować to, co chcemy. Tak, abyśmy mogli podejmować ważne dla nas tematy. Prawdopodobnie nie wszyscy kierowcy przejmą się ostatnimi zmianami, ale są też tacy, którym naprawdę zależy - wskazał czterokrotny mistrz świata F1.
W padoku F1 najwięcej uwagi działaniom na rzecz tolerancji poświęcali dotąd Lewis Hamilton i Sebastian Vettel. Obaj kierowcy walczyli nie tylko o prawa dla czarnoskórych, ale również dla środowisk LGBT. Brytyjczyk i Niemiec ostro wyrażali się m.in. na temat prawa anty-LGBT na Węgrzech przy okazji wyścigu na Hungaroringu w sezonie 2021. Kierowca Aston Martina został wówczas nawet ukarany za to, że nie zdjął koszulki w barwach tęczy w momencie odgrywania hymnu państwowego.
- Prawdopodobnie nasze działania stawały się zbyt silne i zbyt indywidualne dla F1, która musi patrzeć na swoje biznesowe sprawy - podsumował Vettel.
Czytaj także:
Red Bull pokazał nową "broń". Tak wygląda bolid mistrza F1
Kolejna opcja dla Roberta Kubicy?! BMW wkracza w nowy świat