Amerykanie mają chrapkę na zespół Roberta Kubicy. Wielkie nazwisko wróci do F1?

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Najbliższe GP USA ma przynieść kluczowe rozmowy ws. przejęcia Alfy Romeo przez Michaela Andrettiego. Jeśli zespół Roberta Kubicy zmieni właściciela, po wielu latach w F1 znów zagości legendarne nazwisko.

GP USA odbędzie się w kolejny weekend (22-24 października) i to właśnie wtedy mają się odbyć kluczowe rozmowy Michaela Andrettiego z właścicielami Saubera, czyli firmy odpowiedzialnej za zespół Alfa Romeo w Formule 1. Amerykanin jest gotów przejąć 80 proc. akcji, za co miałby zapłacić nawet 350 mln dolarów. Byłaby to jedna z większych transakcji w F1 ostatnich latach.

Jednak tak samo wielkie jest nazwisko Andretti dla motorsportu. Michael kariery w F1 nie zrobił, nie dokończył nawet sezonu 1993 w barwach McLarena, ale został mistrzem IndyCar i wygrał łącznie 43 wyścigi. Jego ojciec Mario to były mistrz świata F1, triumfator IndyCar i słynnego Indianapolis 500. Jednym słowem - legenda.

Jednak rodzina Andrettich okazała się równie skuteczna poza torem. Michael jako właściciel i menedżer zespołów wyścigowych pojawił się z sukcesami w IndyCar, Formule E, Supercar V8 i Extreme E. Dodanie do tego portfolio zespołu Formuły 1 byłoby zwieńczeniem kariery 59-latka.

Szwedzi chcą się pozbyć biznesu

Dlaczego Andretti zainteresował się Formułą 1? Królowa motorsportu należy do amerykańskiej spółki Liberty Media, która chce zwiększyć rozpoznawalność serii w USA. Dlatego dodano do kalendarza kolejny wyścig na tym kontynencie (GP Miami) i bierze się pod uwagę dołączenie amerykańskiego zespołu i kierowcy. Po zmianie właściciela do Alfy Romeo mógłby bowiem trafić 21-letni Colton Herta.

Obecnie Sauber należy do Islero Investments, które z kolei znajduje się w rękach spółki Longbow Finance. Stoi za nią rodzina Rausingów, założyciele Tetra Pak - największej na świecie firmy zajmującej się pakowaniem żywności. Przyniosła ona swoim właścicielom miliardy dolarów.

Szwedzi znaleźli się w F1 nieco przez przypadek. Longbow Finance wspierało karierę Marcusa Ericssona i umieściło go w Sauberze, gdy zespół znajdował się w kryzysie i groziło mu bankructwo. Jako że ekipa nie spłacała kolejnych pożyczek, to Skandynawowie przekształcili dług w pakiet akcji. Jednak od początku zespół F1 nie pasował do profilu działalności Longbow Finance.

Motywacja Szwedów do finansowania szwajcarskiej ekipy F1 zmalała w roku 2019, gdy Ericsson stracił miejsce w Alfie Romeo. Jednak nie wyszli oni z tego sportu, bo wielkim fanem wyścigów ma być Finn Rausing, czyli jeden ze współwłaścicieli szwedzkiego giganta.

Amerykanie szukają "odpowiedniej okazji"

"Nie jest tajemnicą, że Formuła 1 od jakiegoś czasu budzi zainteresowania Michaela i naszego zespołu. Przez lata badaliśmy różne opcje, do których się zbliżaliśmy, ale nie mamy nic nowego do ogłoszenia. Naszą pasją są wyścigi w każdej formie. Gdyby nadarzyła się odpowiednia okazja, aby przywrócić nazwisko Andretti do F1, skorzystalibyśmy z niej" - taki komunikat wydał zespół Andretti Autosport po ujawnieniu informacji o możliwym przejęciu Alfy Romeo.

Amerykanie stwierdzili, że "nie mają nic nowego do przekazania", ale też nie zaprzeczyli trwającym rozmowom. "Na razie żadna odpowiednia okazja nie spadła nam z nieba i pozostajemy skupieni na siedmiu dyscyplinach, w których bierzemy udział" - dodali w komunikacie.

Czy Alfa Romeo to "odpowiednia okazja"? Czy treść komunikatu to element negocjacji ceny? Co ciekawe, Michael Andretti w marcu 2021 roku założył specjalny fundusz Andretti Acquisition Company, którego celem było zgromadzenie funduszy na zakup ekipy F1. - Nie prowadzimy rozmów ws. Saubera - zapewnił rzecznik funduszu, którego cytuje RaceFans.net.

Okazja biznesowa

Dotąd Formuła 1 wydawała się kaprysem dla miliarderów, którzy mogli wydawać spore sumy, niewiele na tym nie zyskując, co najwyżej podrasowane ego. Jednak perspektywa finansowa w F1 się zmienia, głównie za sprawą działań Liberty Media. Nowy właściciel królowej motorsportu wprowadził bardziej sprawiedliwy podział nagród, skończył z faworyzowaniem Mercedesa czy Ferrari.

Dzięki zmianom, najmniejsze zespoły mogą liczyć na nagrody wyższe co najmniej o 10 mln dolarów względem poprzedniego Porozumienia Concorde, które reguluje zasady F1. Coraz większa rozpoznawalność sportu, m.in. za sprawą serialu "Drive to survive" na Netfliksie, ułatwia też poszukiwanie sponsorów w USA.

Rok 2022 dodatkowo przyniesie rewolucję techniczną. Zupełnie nowe bolidy będą okazją do totalnego resetu F1. Czytaj - to najlepszy moment na zakup zespołu. Andretti o tym wie. Tak samo jak rodzina Rausingów, która może zarobić na inwestycjach poczynionych w ostatnich latach.

Nowy właściciel to też szansa dla Saubera, czyli firmy działającej od kryzysu do kryzysu. Na początku XXI wieku udało się ją uratować dzięki funduszom BMW, co przyniosło wtedy walkę o podia i jedyny w karierze triumf Roberta Kubicy. Po wyjściu Niemców ze szwajcarskiej firmy, znów wpadła ona w dołek finansowy. Częściowo udało się go zasypać dzięki obecnym właścicielom ze Skandynawii i pieniądzom Alfy Romeo. Problemy z płatnościami zniknęły, ale wyniki pozostawiają sporo do życzenia. Ekipa z Hinwil jest w tej chwili przedostatnia w F1.

Alfa Romeo ma ważną umowę z Ferrari - dotyczącą współpracy w zakresie silników. To właśnie w barwach włoskiej ekipy pierwszy wyścig w F1 wygrał Mario Andretti. Amerykanin kończył w nim też karierę. Po latach Włosi widzieli w swoich szeregach również jego syna. Ten jednak nigdy nie trafił do Ferrari. Może teraz, po latach, będzie współpracować z Włochami jako właściciel zespołu F1.

Czytaj także:
Formuła 1 bez ważnego wyścigu. COVID-19 wszystko zmienił
"Dwa lata tortur". Miliarder o startach syna w Williamsie

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

Źródło artykułu: