Ostatnie duże kontrakty w F1. Kierowcy mogą zapomnieć o milionach

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

W F1 trwają zakulisowe rozmowy ws. limitu pensji dla kierowców. Na stole leży oferta, w myśl której zespół mógłby wydawać 30 mln dolarów na duet zawodników. - Na tym rozwiązaniu ucierpi tylko kilku kierowców - uważa Matthew Carter, były szef Lotusa.

O tym, że temat ograniczenia pensji kierowców Formuły 1 jest dość trudny najlepiej świadczy fakt, że rozmowy w tej sprawie zaczęły się już kilka miesięcy temu, a publicznie nie poinformowano o żadnych postępach. Ostatnia propozycja, jaka pojawiła się na stole, to 30 mln dolarów do wydania na duet zawodników.

W "Misssed Apexpodcast" Matthew Carter zwrócił uwagę na to, że obniżenie pensji kierowców to obowiązek w sytuacji, gdy w F1 od roku 2021 obowiązuje limit wydatków dla zespołów. - Obecny limit budżetowy to żart - powiedział były szef Lotusa.

- Przecież w obecny pułap 145 mln dolarów nie wlicza się pięciu najlepiej opłacanych pracowników, czyli właśnie kierowców, a także specjalistów od marketingu - dodał Brytyjczyk.

ZOBACZ WIDEO: Igrzyska olimpijskie w czasie pandemii koronawirusa. "Będzie ciężko"

Zdaniem Cartera, wprowadzenie cięć w zarobkach kierowców będzie kolejnym krokiem w kierunku uzdrowienia F1. W niektórych przypadkach są one bowiem za wysokie względem tego, ile zespół może wydać na całą infrastrukturę. Dobrym przykładem może być Mercedes, który zgodnie z regulaminem może wydać 145 mln dolarów, podczas gdy Lewis Hamilton zgarnia ok. 50 mln dolarów, a Valtteri Bottas może liczyć na ok. 12 mln dolarów.

- Na tym rozwiązaniu ucierpi tylko kilku kierowców. Pomijając roczny kontrakt Lewisa Hamiltona z tego sezonu, to umowy Maxa Verstappena i Charlesa Leclerca będą ostatnimi dużymi, jakie kiedykolwiek podpisano w F1 - zauważył były szef Lotusa.

Max Verstappen i Charles Leclerc podpisali nowe kontrakty z Red Bull Racing i Ferrari na krótko przed sezonem 2020, gdy w F1 pojawiały się już dyskusje o konieczności wprowadzenia limitu w pensjach kierowców. Obaj parafowali dość długie umowy - odpowiednio do końca 2023 i 2024 roku. Tym samym nowe regulacje prędko ich nie obejmą.

Równocześnie w F1 pojawiają się obawy, że zespoły będą obchodzić limit poprzez kontrakty sponsorskie. W ten sposób część pensji gwiazdy otrzymywałyby od sponsorów poszczególnych ekip. - Tutaj jest rola FIA, która powinna monitorować takie sytuacje i im zapobiegać - ocenił Carter.

Czytaj także:
Alfa Romeo chce pójść za ciosem
Transferowe domino w F1 ruszyło

Komentarze (0)