Polski kierowca przedwcześnie zakończył poranny trening Formuły 1 przed GP Hiszpanii, wypadając z toru w dziesiątym zakręcie. Robert Kubica utknął w pułapce żwirowej, jego bolid musiał zostać zabrany przez funkcyjnych przy pomocy specjalnego dźwigu.
- Noga może się zawsze poślizgnąć, tym bardziej, gdy jeździsz rzadko. Był to mój pierwszy błąd, odkąd jeżdżę bolidem Alfy, do tego przytrafił się na najwolniejszym zakręcie, a mimo to i tak ugrzęzłem w żwirze. Zdarza się - tłumaczy Kubica dla "Przeglądu Sportowego".
Opisuje, że na obrócenie jego bolidu wpłynęło kilka czynników, w tym zmiana opon z twardych na miękkie. W każdym razie winę za zdarzenie bierze na siebie, za co zresztą po treningu przeprosił Alfę Romeo. Polak nie zrealizował bowiem pełnego programu testowego nakreślonego mu przez zespół.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kasia Dziurska wróciła z wakacji. Od razu do pracy
Za kierownicę bolidu Kubica wróci w środę, by wziąć udział w testach opon Pirelli na sezon 2022. W czwartek natomiast polski kierowca zamelduje się na austriackim Red Bull Ringu. Tam w czwartek ruszą wolne treningi, a w piątek wystartuje weekend wyścigowy.
- Żeby zakończyć pracę o 18 w środę w Barcelonie, a w czwartek o dziewiątej rano zacząć na Red Bull Ringu... Logistycznie nie będzie to łatwe - przyznaje Kubica. Nie ukrywa przy tym, że trudno będzie mu o przestawienie się z bolidu F1 do pojazdu, w którym Polak startuje w European Le Mans Series.
Zobacz też:
F1. Robert Kubica przeprosił zespół. Szef Alfy Romeo ocenił jego jazdę
F1. Robert Kubica był tylko pasażerem. Tak Polak wypadł z toru [WIDEO]