Mick Schumacher w sezonie 2018 został mistrzem europejskiej Formuły 3. Jednak początek kampanii nie układał się po myśli Niemca, który miał spore problemy z punktowaniem w wyścigach. Wtedy też pojawiły się opinie, że kierowca więcej zawdzięcza nazwisku niż talentowi, a pod względem umiejętności daleko mu do ojca - Michaela.
Jednak po przerwie wakacyjnej Schumacher zaczął wygrywać wyścig za wyścigiem. Ostatecznie zdobył 365 punktów i zgarnął mistrzostwo F3. Pokonany Dan Ticktum zaczął wówczas oskarżać Niemca i jego zespół Prema o oszustwa.
Młody Brytyjczyk powątpiewał w to, że w krótkim odstępie czasu Schumacher był w stanie dokonać takiego progresu. - Te komentarze nie były właściwe. Skoro ktoś kwestionował legalność bolidu czy silnika, to mógł złożyć protest. Nikt tego nie zrobił - powiedział po latach Rene Rosin z Prema Racing, cytowany przez "GP Magazine".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Floyd Mayweather Jr ćwiczy, a pieniądze lecą z nieba
Włoch wyjaśnił, że kluczowa u Schumachera w tamtym okresie była zmiana mentalności. - Walczył o czołowe pozycje, ale bez efektu. Dlatego powiedzieliśmy mu "rób swoje, patrz na sytuację wyścig po wyścigu i nie myśl o mistrzostwach". Gdy skupiasz się na tytule, to zawsze jest trudniej - dodał Rosin.
- Wygraliśmy wtedy mistrzostwo z Mickiem, bo zaczął wykonywać świetną robotę, podobnie jak zespół - podsumował szef Prema Racing.
Co ciekawe, później sytuacja się powtórzyła. Schumacher awansował do Formuły 2 w roku 2019 i ponownie notował słabe wyniki, przez co wielu ekspertów zaczęło kwestionować jego talent. Ostatni sezon przyniósł zaś tytuł mistrzowski dla młodego Niemca i awans do F1.
Czytaj także:
Od przyjaźni do nienawiści w F1
Williams nie pójdzie na kompromisy