F1. Kruchy model finansowy McLarena. Zespołowi groził smutny koniec

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: McLaren podczas pit-stopu
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: McLaren podczas pit-stopu

McLaren to jeden z zespołów F1, który ucierpiał najmocniej wskutek koronawirusa. Firma ratowała się wielomilionową pożyczką, a ostatnio sprzedała część akcji. Zdaniem szefów McLarena, to konsekwencja kruchego modelu finansowego firmy w przeszłości.

W tym artykule dowiesz się o:

McLaren już na początku pandemii koronawirusa zaczął wykonywać nerwowe ruchy - tymczasowo zwolnił część personelu, skorzystał z pomocy rządu Wielkiej Brytanii, później przeprowadził redukcję etatów, po czym pożyczył 150 mln funtów w Narodowym Banku Bahrajnu. Na tym jednak nie koniec.

Firma z Woking chce sprzedać swoją siedzibę za 200 mln funtów, a następnie ją wydzierżawić. Jakby tego było mało, przed kilkoma dniami 15 proc. akcji w zespole Formuły 1 nabył amerykański fundusz MSP Sports Capital. Do 2022 roku Amerykanie mają zwiększyć swój stan posiadania do 33 proc. Cała transakcja warta jest 185 mln funtów.

Zastrzyk gotówki pozwoli McLarenowi powrócić do projektów, które zostały wstrzymane za sprawą COVID-19. Mowa m.in. o budowie nowego tunelu aerodynamicznego i symulatora. - McLaren miał dotąd kruchy model biznesowy, ponieważ opierał się on na tym, że pieniądze zdobyte ze sprzedaży samochodów trafiały do ekipy F1 - wyjaśnił "Autosportowi" Paul Walsh, prezydent McLarena.

ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"

Brytyjska firma to bowiem nie tylko zespół F1, ale też przedsiębiorstwo produkujące sportowe samochody. COVID-19 sprawił, że rynek luksusowych pojazdów się załamał, co tylko spotęgowało problemy Brytyjczyków. - Tak jak w wielu innych firmach, pandemia obnażyła słabości i je powiększyła. Dlatego pilnie potrzebowaliśmy pieniędzy - dodał Walsh.

Według niego, gdyby nie udało się pozyskać środków z pożyczki czy sprzedaży akcji, to zespół McLarena w F1 najpewniej nie zbankrutowałby, ale stałby się nagle jednym z gorszych w stawce. - Z powodu pandemii przestaliśmy produkować samochody, bo fabryka została zamknięta. Skoro pojazdy nie powstają, to też ich nie sprzedajesz. Jeśli tego nie robisz, to nie masz gotówki - skomentował prezydent McLarena.

- Tymczasem my jeszcze mieliśmy zespół F1, który nadal wydawał pieniądze. To sprawiło, że wszyscy nagle stali się świadomi tego, że nasz model działalności wymaga poprawek. Mogliśmy zwinąć żagle, zażądać od ekipy F1 zwrotu środków. Jednak wtedy też musielibyśmy się pogodzić z tym, że nie zrealizujemy naszych ambitnych celów w F1 - podsumował Walsh.

Czytaj także:
Wzruszające słowa małżonki Michaela Schumachera
W Ferrari nie będzie podziału na kierowcę numer jeden i dwa

Komentarze (1)
avatar
Krzysztof 66
21.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No to Ricardo z deszczu pod rynne spadł,oby było inaczej!