Zmiana zespołu z McLarena na Mercedesa w sezonie 2013 okazała się kluczowa dla kariery Lewisa Hamiltona. W kolejnej kampanii rozpoczęła się bowiem dominacja Niemców w Formule 1, która trwa po teraz. W tym okresie zespół z Brackley zdobył siedem mistrzostw świata z rzędu - aż sześć z nich padło łupem Hamiltona.
Biorąc pod uwagę, że Hamilton na wczesnym etapie kariery zdobył mistrzostwo z McLarenem, łącznie ma już siedem czempionatów na swoim koncie. Wyrównał pod tym względem osiągnięcie Michaela Schumachera. Obaj przewodzą w tej chwili w klasyfikacji F1 wszech czasów pod względem zdobytych tytułów.
- Dziękuję za te wszystkie gratulacje... Cóż, brakuje mi słów. Muszę podziękować wszystkim w fabryce i zespole. Bez nich nigdy nie byłbym w stanie tego dokonać. Chcę również podziękować mojemu teamowi, który ciągle mnie wspiera. Podziękowania należą się mojej rodzinie. Marzyliśmy o tym wszystkim, gdy byłem mały. Jednak moje osiągnięcia przerosły wszelkie marzenia - powiedział Hamilton w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem
Sukces Hamiltona w GP Turcji rodził się w bólach. Brytyjczyk miał spore problemy na torze Istanbul Park. Na śliskiej nawierzchni kierowca Mercedesa nie potrafił znaleźć tempa, co przekładało się na słabe czasy w treningach i kwalifikacjach.
W wyścigu 35-latek zrobił różnicę, odpowiednio zarządzając oponami. Jako jedyny przejechał wyścig ze strategią jednego pit-stopu. - Wiedzieliśmy, że to będzie trudny weekend. Byliśmy z tyłu, choć daliśmy z siebie wszystko w kwalifikacjach. Dużo się jednak nauczyliśmy. W samym wyścigu był taki moment, gdy nie mogłem wyprzedzić Vettela. Sebastian mi odjeżdżał i nie wiedziałem, co się dzieje - dodał Hamilton.
- Sprawdzałem temperatury opon i nie potrafiłem tego zrozumieć. Gdy Sebastian zjechał na pit-stop, wiedziałem, że to nie był najlepszy wybór. Opony przejściowe zmieniły się bowiem w slicki. Tymczasem łatwiej je zagrzać w takich warunkach do odpowiedniej temperatury - wyjaśnił 35-latek.
Hamilton nie zgodził się też na dodatkowy pit-stop, gdy prognozy mówiły o kolejnych opadach deszczu. Brytyjczyk miał taką przewagę nad rywalami, że nawet po wizycie u mechaników znajdowałby się na prowadzeniu. - Mam już doświadczenia z 2007 roku, gdy straciłem mistrzostwo w pit-lane. Teraz chciałem tego uniknąć. Wolałem mieć wszystko pod kontrolą. Wiedziałem, że nawet jeśli spadnie deszcz, to dojadę do mety - podsumował Hamilton.
Czytaj także:
George Russell rozbił się przed wyścigiem
W kwalifikacjach F1 mogło dojść do tragedii