F1. Max Verstappen w coraz większych tarapatach. Mongolia domaga się reakcji ONZ

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Ambasador Mongolii przy ONZ wysłał list otwarty do szefów FIA, Red Bull Racing i Aston Martina, po tym jak Max Verstappen w GP Portugalii użył słowa "Mongoł" w negatywnym, obraźliwym kontekście. Teraz Mongolia podejmuje kolejne kroki.

Afera z udziałem Maxa Verstappena ma już ponad tydzień. Przy okazji jednego z treningów przed GP Portugalii kierowca Red Bull Racing użył słowa "Mongoł" w obraźliwym kontekście. - Co za kretyn! Co za Mongoł! - krzyczał Verstappen w kierunku Lance'a Strolla, po tym jak ten doprowadził do kontaktu w pierwszym zakręcie.

Komentarze Verstappena oburzyły internautów i polityków z Mongolii, po czym oficjalnych przeprosin zażądała jedna z organizacji powstałych w celu bronienia dobrego imienia Mongolii. Holender przeprosił na łamach "De Telegraaf", ale to sprawy nie zakończyło.

W ostatnich dniach ambasador Mongolii przy ONZ wysłał list otwarty do FIA, Red Bull Racing i Aston Martina (sponsor tytularny Red Bulla w F1), w którym domagał się ukarania Verstappena.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk

23-latek nie zdążył jeszcze ustosunkować się do listu ambasadora Lundega Purevsurena, a ten napisał kolejne pismo. Tym razem mongolski polityk domaga się reakcji ONZ. W tym celu skierował dokument do specjalnej komisji zajmującej się sprawami rasizmu.

Purevsuren przypomniał, że Verstappen użył już słowa "Mongoł" w obraźliwym kontekście w roku 2017, gdy krytykował pracę sędziego po GP USA. Wtedy decyzja stewardów zabrała mu bowiem miejsce na podium wyścigu F1 w Austin. "W obu przypadkach kierowca odmówił publicznych przeprosin za użycie określenia 'Mongoł' w takim znaczeniu, że było ono pozbawione szacunku dla narodu i społeczności mongolskiej" - napisał Purevsuren w liście do ONZ.

Verstappenowi nie pomogła też wypowiedź z weekendu, kiedy to powiedział dziennikarzom, że "to nie jego problem", jeśli ktoś go krytykuje za komentarze radiowe. "To oczywiste, że Red Bull Racing nie wyciągnął lekcji z wydarzeń w 2017 roku, skoro kierowca mówi, że 'to nie jego problem', podczas gdy używa obraźliwego języka" - dodał Purevsuren w swoim liście.

Ambasador Mongolii przy ONZ ma nadzieję, że organizacja poprze jego skargę i dojdzie do wszczęcie postępowania przeciwko Red Bull Racing i sponsorom zespołu z Milton Keynes. Purevsuren w dokumencie powołał się m.in. na międzynarodową konwencję ws. likwidacji wszelkich form dyskryminacji rasowej z 1965 roku oraz wytyczne dotyczące wsparcia biznesu i praw człowieka z 2011 roku.

Czytaj także:
Giovinazzi w końcu zasłużył na pochwały
Hamilton napił się szampana z buta Ricciardo

Źródło artykułu: