Już na pierwszych okrążeniach Alpha Tauri musiało wycofać z rywalizacji Pierre'a Gasly'ego, po tym jak w bolidzie Francuza doszło do usterki technicznej. Był to ogromny cios dla stajni z Faenzy, bo Gasly w tym momencie znajdował się na piątej pozycji.
Jak się jednak okazało, bohaterem Alpha Tauri w domowym wyścigu na Imoli został Daniił Kwiat. Rosjanin startował z ósmej pozycji, a na mecie był czwarty. Popis jazdy dał zwłaszcza w końcówce, gdy po neutralizacji prezentował świetne tempo i wyprzedził kilku rywali.
- To był bardzo, bardzo dobry wyścig. Wiem, że podium było bardzo blisko. Nie było łatwo przy restarcie, ale udało mi się wykonać kilka dobrych ruchów. Ricciardo odpowiednio zagrzał swoje opony i stąd udało mu się obronić trzecie miejsce. Mi było ciężko do samego końca. Musiałem się ścigać na limicie, ale miałem z tego sporo frajdy - powiedział w Sky Sports kierowca z Rosji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało
Kwiat za "szczególnie odważny" ocenił manewr wyprzedzania przeprowadzony na Charlesie Leclercu zaraz po zjeździe z toru samochodu bezpieczeństwa. - Powiedziałem sobie "idę po niego". Poczułem pewność siebie, a na dodatek ja lubię takie stare, oldschoolowe tory. Jestem gościem ze starej szkoły, który się na takich wychował - dodał Kwiat.
Problem polega na tym, że świetny występ Kwiata w GP Emilia Romagna nie zmieni jego przeznaczenia. Rosjanin jedną nogą znajduje się już poza Alpha Tauri. Nowy kontrakt na sezon 2021 otrzymał Gasly, któremu w przyszłym roku ma partnerować debiutant - Yuki Tsunoda.
- To był dobry występ Kwiata. Gratuluję mu czwartego miejsca. Czy ten wynik pomoże mu w przyszłości i uratuje jego posadę? Nie, ale na pewno pomoże mu na dalszym etapie kariery - powiedział wprost Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Biorąc pod uwagę brak opcji w innych zespołach, Kwiat po raz drugi w karierze pożegna się z F1. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce w końcówce sezonu 2017, gdy Red Bullowi skończyła się cierpliwość względem Rosjanina, który notował wypadek za wypadkiem w F1. W efekcie rok 2018 spędził on w roli kierowcy rozwojowego Ferrari, po czym znów zyskał uznanie w oczach Red Bulla.
Czytaj także:
Lewis Hamilton może opuścić F1
George Russell przeprosił za swoją wpadkę