F1. Zawirowania wokół składu Alfy Romeo. Nie ma dobrych wieści dla Roberta Kubicy

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Ferrari ma naciskać na to, by Mick Schumacher trafił w sezonie 2021 do Haasa. Nie oznacza to jednak, że w Alfie Romeo zwolni się miejsce dla Roberta Kubicy. Drugi fotel w stajni z Hinwil ma należeć do Antonio Giovinazziego.

Z dużej chmury mały deszcz? Może się okazać, że tygodnie zawirowań wokół składu Alfy Romeo zakończą się tym, że w przyszłym roku ekipa z Hinwil dysponować będzie identycznym składem jak w sezonach 2019-2020. Wszystko za sprawą nacisków Ferrari.

Nie jest tajemnicą, że Włosi chcą umieścić w Formule 1 w roku 2021 Micka Schumachera, który zmierza po tytuł mistrzowski w Formule 2. Do tej pory panowało przekonanie, że Schumacher trafi do Alfy Romeo, bo zgodnie z umową, firma z Maranello może obsadzić jeden fotel w szwajcarsko-włoskim zespole.

Ostatnie dni przyniosły jednak obrót sytuacji o 180 stopni. Już w ten weekend Schumacher może zostać ogłoszony jako kierowca F1 w sezonie 2021, ale w barwach... Haasa. Ferrari chce w ten sposób upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony zapewni młodemu kierowcy ściganie w królowej motorsportu, z drugiej - zachowa fotel dla kolejnego ze swoich podopiecznych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW

Transfer Micka Schumachera do Haasa oznaczać będzie bowiem pozostanie w stawce Antonio Giovinazziego. Drugi fotel w Alfie Romeo należeć będzie do Kimiego Raikkonena.

Ferrari negocjuje obecnie warunki nowej umowy z Alfą Romeo i Haasem. Współpraca ze stajnią z Hinwil oznacza sponsoring tytularny, za który Alfa Romeo płaci ok. 30 mln euro rocznie. Daje to Ferrari prawo obsadzenia jednego fotela w bolidzie. Z kolei Amerykanie z Haasa kupują u Włochów nie tylko silniki czy elementy tylnego zawieszenia, ale też szereg innych części.

Ferrari ma kilka argumentów, by przekonać oba zespoły klienckie do Giovinazziego i Schumachera. Zwłaszcza że limit wydatków w F1 powoduje, że firma od przyszłego roku będzie wydawać znacznie mniej na królową motorsportu. Może sobie zatem pozwolić na zapewnienie kilku bonusów, chociażby w postaci zniżek na silniki i inne podzespoły.

Niestety, w tej układance ciągle nie ma miejsca dla Roberta Kubicy. Fakt, że jedno miejsce w Alfie Romeo może obsadzić Ferrari, skutecznie blokuje Polakowi możliwość powrotu do stawki F1 w sezonie 2021. Zwłaszcza po tym, jak Kimi Raikkonen zdecydował się kontynuować karierę w przyszłym roku. Fin oficjalnie nie ogłosił jeszcze swojej decyzji, ale może to zrobić jeszcze w tym miesiącu.

Czytaj także:
Portugalia to czerwona strefa. Mimo to, wyścig F1 z kibicami
Russell może stracić miejsce w Williamsie. "To nie do pomyślenia"

Komentarze (6)
avatar
9mm
22.10.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kuczera do F1 bedzie nowy mistrz ostatniego miejsca 
avatar
Katon el Gordo
22.10.2020
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Te "jęki i lamenty" na temat braku miejsca w F1 dla Kubicy mało kogo już interesują. Nawet bezkrytyczni zwolennicy jego talentu musieli uznać bolesną rzeczywistość i przestać ignorować fakty. 
avatar
Andy Stal
22.10.2020
Zgłoś do moderacji
6
1
Odpowiedz
Kubica swój czas już miał przed wypadkiem. Gdyby nie to, być może byłby dziś mistrzem świata ? Sam może sobie podziękować za własną głupotę startując jednocześnie w F1 jak i w rajdach. Nikt nor Czytaj całość
somewhere_in.time
22.10.2020
Zgłoś do moderacji
7
2
Odpowiedz
Nikt Kubicy nie blokuje powrotu do stawki.Miał czas by pokazać swoją przydatność w zespołach,ale go nie wykorzystał i dlatego nikt nie jest nim zainteresowany.