Najpewniej gdyby nie Willi Weber, to kariera Michaela Schumachera nie nabrałaby rozpędu. To właśnie Weber załatwił swojemu rodakowi pierwsze starty w Formule 1, wykładając na jego rozwój własne środki, co później "Schumi" zwracał mu z nawiązką.
Wprawdzie Weber nie działa już aktywnie w świecie F1, ale często komentuje wydarzenia związane z królową motorosportu. Na łamach "Bilda" 78-latek opowiedział o swoich ostatnich problemach zdrowotnych. Były menedżer Schumachera przeszedł udar.
- Obudziłem się w środku nocy, chciałem się napić szklanki wody, ale nie umiałem jej chwycić do ręki. Wydawało mi się, że może po prostu za ciężko pracowałem, że jestem zbyt zmęczony i znowu zasnąłem - powiedział Weber, którego stan po przebudzeniu był znacznie gorszy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
- Gdy się obudziłem po raz kolejny, nie mogłem nawet porozmawiać z żoną. Natychmiast wezwała pomoc i udaliśmy się do szpitala. Tam lekarze stwierdzili, że miałem udar. Coś było nie tak z moim mózgiem przez krótszy lub dłuższy czas. Jego część była pozbawiona tlenu - dodał były menedżer braci Schumacherów.
Niemiec nie chciał od razu informować mediów o swoim stanie zdrowia. W szpitalu w Stuttgarcie spędził dziewięć dni. Z "Bildem" skontaktował się dopiero w momencie, gdy wrócił do zdrowia. - Na początku nie byłem w stanie przełykać jedzenia, więc musiałem być karmiony. Miałem jednak furę szczęścia. Znów mogę rozmawiać, jeść, a nawet chodzić. Modlę się każdego dnia, aby tak już zostało - podsumował Weber.
Czytaj także:
Briatore o problemach ze zdrowiem: Koronawirus? To tylko zapalenie prostaty
Nico Hulkenberg blisko Haasa