Robert Kubica, chociaż kilkanaście miesięcy temu założył konto na Instagramie, to nie jest zbyt aktywny w social mediach. Krakowianin nigdy nie ukrywał, że nie jest to jego świat. Najlepszy dowód to ledwie 78 postów opublikowanych przez rezerwowego kierowcę Alfy Romeo.
Jednak tym razem Kubica zrobił wyjątek. 35-latek przejeżdżał przez Bydgoszcz i wzięło go na wspomnienia. - Wzięło mnie na chwilę refleksji - powiedział kierowca, który przeprowadził transmisję na żywo i zaczął nawet łączyć się z innymi kibicami. - Nikt się nie chce ze mną przywitać? - żartował po chwili, gdy kilku fanów odrzuciło jego połączenia.
Kubica postanowił pokazać kibicom mocno zaniedbany tor kartingowy w Bydgoszczy, na którym jak przyznał, po raz ostatni był obecny w roku 1997. To właśnie na tym obiekcie zaszczepiono mu pasję do motorsportu, która doprowadziła go do startów w Formule 1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ogromny niedźwiedź w szatni. To Rosja
Krakowianin przedstawił fanom m.in. zniszczone trybuny, na których w roku 1994 z jednego z ostatnich rzędów obserwował ówczesne mistrzostwa świata kartingowej Formuły C. Wygrał je Jarno Trulli, późniejszy kierowca Renault czy Toyoty w F1. - Tu była trybuna, w sumie nadal jest, ale zmieniła swój stan. Próbowałem tam nawet wejść, ale się nie dało. Oglądałem stąd tych kozaków, herosów. Mistrzostwa wygrał wtedy Jarno Trulli. Kto by się tego spodziewał? Nie mogę w to uwierzyć, że dwanaście lat później będziemy rywalami w F1. To jest coś niesamowitego - powiedział Kubica.
Kubica wspomnieniami wrócił też do połowy lat 90., bo w tym samym okresie Polska organizowała też kartingowe mistrzostwa Europy na torze w Poznaniu. - Jeśli pomyślę, że w połowie lat 90. Polska gościła dwie najlepsze imprezy kartingowe na świecie, to można powiedzieć, że dzięki tym mistrzostwom zaszczepiono mi jeszcze większą pasję do tego sportu. Chciałem być tacy jak oni - zdradził rezerwowy Alfy Romeo.
Krakowianin zwrócił również uwagę na to, że bardzo często jest pytany o to, czy i kiedy Polska będzie mieć swój wyścig F1. Zamiast na tym, jego zdaniem, jako kraj powinniśmy się skupić na organizowaniu większej liczby zawodów kartingowych i poprawie infrastruktury. Przykład Bydgoszczy pokazuje, że przez 20 lat obiekt praktycznie się nie zmienił.
- Trochę szkoda, że w ostatnich latach nie gościliśmy takich imprez kartingowych z najwyższej półki. W Polsce zmieniły się drogi, mamy kozackie autostrady i czasy kartingowe też się zmieniły. Karting kiedyś był egzotyczny, a teraz się rozwinął - skomentował Kubica.
Zdaniem 35-latka, to właśnie karting i odpowiednie szkolenie jest kluczem do tego, aby w przyszłości w F1 pojawiło się inne polskie nazwisko niż Kubica. - Zbyt często mówi się o dzieciach, że są kierowcami F1. Droga do tego sportu jest długa, bywa bolesna i nieprzewidywalna. Trzeba mieć sporo szczęścia. Po prostu w kartingu trzeba się starać być jak najlepszym. Z reguły rzadko się wygrywa, częściej się przegrywa. W wieku dziecięcym szkoła kartingowa szkoli i daje satysfakcję, czasem ciężką lekcję - podsumował.
Czytaj także:
Ferrari zostaje w F1 na lata 2021-2025
Senna najszybszym kierowcą wszech czasów, Kubica 18.