Podczas swojego pierwszego zagranicznego wyjazdu na narty Andy Murray trzykrotny mistrz turniejów wielkoszlemowych, doświadczył niecodziennej sytuacji. Brytyjczyk musiał zostać ewakuowany z góry za pomocą skutera śnieżnego.
Murray opowiedział o swoich przygodach w podcaście "Sporting Misadventures". Przyznał, że miał problemy z opuszczeniem wyciągu narciarskiego, co doprowadziło do konieczności pomocy ze strony innych narciarzy. - Moja żona odmówiła jazdy ze mną wyciągiem, bo było to po prostu żenujące - wspominał Murray.
Pierwsze dni na stoku były dla niego trudne. - Nie potrafiłem opuścić wyciągu, więc musiałem jechać z obcymi, którzy mnie podnosili. Pierwszego dnia utknąłem na górze, bo wyciąg, który miał nas zabrać na dół, był zamknięty - relacjonował tenisista.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Murray próbował zjechać na dół, mimo że nie umiał zatrzymać się na nartach. - Jechałem prosto w dół, mijając mojego brata i krzycząc: 'Mam kłopoty, nie wiem, jak się zatrzymać' - opowiadał.
Ostatecznie musiał zostać uratowany przez ekipę ratunkową. - Musiałem zostać uratowany skuterem śnieżnym. Ratownicy byli zaskoczeni, bo zazwyczaj pomagają pijanym Brytyjczykom, a nie komuś, kto myślał, że może zjechać z góry pod koniec dnia - przyznał Murray.