F1. Racing Point obciążone przez byłego pracownika? Wielka afera wisi w powietrzu

Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: bolid Racing Point
Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: bolid Racing Point

Renault konsekwentnie twierdzi, że Racing Point otrzymał od Mercedesa szkice projektowe zeszłorocznego bolidu i skopiował jego konstrukcję. Rywale zaprzeczają, a Francuzi są pewni swego. Wiedzę na ten temat mieli zyskać od sygnalisty.

Racing Point znacząco poprawił swoją formę w sezonie 2020. Już podczas zimowych testów Formuły 1 bolid ekipy z Silverstone zaczęto nazywać "różowym Mercedesem", bo okazał się on łudząco podobny do zeszłorocznej konstrukcji Niemców. Wywołało to też spore kontrowersje, bo Lawrence Stroll, właściciel zespołu, żyje w bardzo dobrych relacjach z Toto Wolffem, który zarządza Mercedesem.

Wojnę przeciwko Racing Point wytoczyło Renault, które od trzech wyścigów F1 konsekwentnie składa protesty w tej sprawie. Zdaniem Francuzów, bolid RP20 jest nielegalny, bo został skopiowany od konkurencji, a na to nie pozwalają przepisy.

Racing Point twierdzi, że tego typu zarzuty są niewłaściwe, a łudzące podobieństwo do zeszłorocznego Mercedesa to zasługa skutecznej pracy fotografów-szpiegów, którzy wykonali dobre zdjęcia 3D podczas pracy w padoku i na torze, obserwując w akcji pojazdy niemieckiej ekipy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska

Tymczasem "Auto Motor und Sport" donosi, że Renault ma asa w rękawie. Zimą do francuskiego zespołu przeniósł się jeden z inżynierów Racing Point. Twierdzi on, że jego poprzedni pracodawca otrzymał od Mercedesa m.in. szkice projektowe układu hamulcowego. Wszystko po to, aby ekipa nie musiała sama ich projektować.

Według niemieckiego serwisu, rzekomy sygnalista nie będzie brać udziału w postępowaniu FIA, które właśnie się toczy. Renault wezwie go na świadka dopiero w momencie, gdyby otrzymało niekorzystny werdykt, a całą sprawę trzeba byłoby skierować np. do Sportowego Sądu Arbitrażowego CAS w Lozannie.

"Auto Motor und Sport" dodaje też, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Niektórzy interpretują przepisy na korzyść Racing Point. "Teoretycznie Mercedes mógł sprzedać swoje układy hamulcowe każdemu, ponieważ jest to komponent z 2019 roku i powinno mieć w tej sytuacji zastosowanie regulaminu z 2019 roku" - napisano w magazynie.

- Protesty Renault to strata czasu. Postępowaliśmy zgodnie z zasadami. Wykorzystaliśmy pewne rysunki oraz dane i pokazaliśmy już FIA, dlaczego układy hamulcowe w Racing Point i Mercedesie są tak podobne - przekazał Andrew Green, dyrektor techniczny Racing Point.

W środę FIA planuje rozprawę ws. ostatnich protestów Renault, ale werdykt federacji spodziewany jest dopiero w przyszłym tygodniu. Niezależnie od decyzji, sprawa będzie mieć swój ciąg dalszy, bo Renault i Racing Point zapowiadają złożenie odwołania do Sądu Apelacyjnego FIA w przypadku otrzymania niekorzystnego dla siebie rozstrzygnięcia.

Czytaj także:
"Biało-niebieska tragedia" w wykonaniu BMW w DTM
Berger radzi Vettelowi. "Lepiej, by zakończył karierę"

Źródło artykułu: