Już podczas zimowych testów w Barcelonie Ferrari zdawało się być dopiero trzecią siłą Formuły 1 w sezonie 2020. Pierwsze wyścigi nowego sezonu pokazały, że jest jeszcze gorzej. Wskutek błędów kierowców Włosi plasują się dopiero na piątym miejscu w klasyfikacji konstruktorów F1.
- Myślę, że już w Barcelonie wiedzieliśmy, że nie jesteśmy wystarczająco szybcy, ale nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy się w takiej sytuacji. Na pewno jest gorzej niż oczekiwaliśmy - wyjawił "Motorsportowi" Mattia Binotto, szef Ferrari.
- Jesteśmy po trzech wyścigach F1 z rzędu. Teraz mamy chwilę przerwy przed zawodami na Silverstone. Będziemy musieli przeprowadzić głęboką dyskusję w Maranello i zastanowić się nad wszystkimi aspektami naszej pracy. Wszystko po to, aby się poprawić - dodał Binotto.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
Zdaniem "Motorsportu", kierownictwo Ferrari jest otwarte na pomysł zmian w strukturze firmy. Możliwe jest stworzenie nowego stanowiska, chociażby dyrektora technicznego, które nie jest obsadzone od początku 2019 roku, kiedy to Binotto awansował na szefa ekipy w F1.
To właśnie Binotto jako sprawny dyrektor techniczny pchał Ferrari do przodu w latach 2017-2018. Ostatnio bolid Włochów jednak wyhamował - po części za sprawą słabszego silnika. Ekipa z Maranello musiała go przeprojektować, bo jak się okazało, nie był on w pełni zgodny z przepisami F1.
- Wprowadziliśmy aktualizacje do bolidu przy okazji GP Austrii. One poprawiły korelacje danych między tunelem aerodynamicznym a torem. Jednak nadal mamy pewien deficyt w zakresie mocy i wydajności. Brakuje nam prędkości na prostych i w zakrętach. Musimy poprawić bolid we wszystkich obszarach. To dość jasne i proste - podsumował Binotto.
Wcześniej włoskie media spekulowały, że sam Binotto może stracić pracę w Ferrari wskutek słabej formy zespołu. Nikt z kierownictwa firmy oficjalnie nie odniósł się jednak do tych plotek.
Czytaj także:
Lewis Hamilton znów atakuje ws. rasizmu
Znamy decyzje sędziów po GP Węgier. Kara dla Haasa