Przed tygodniem Lewis Hamilton zaznał goryczy porażki przy okazji kwalifikacji do GP Austrii, gdy pokonał go Valtteri Bottas. W sobotę warunki na Red Bull Ringu uległy jednak zmianie za sprawą ulewnego deszczu. Na wymagającym torze Hamilton znów pokazał, że jest królem jazdy na mokrej nawierzchni. Nie tylko z czasem 1:19.273 zdobył pole position, ale też zmiażdżył konkurencję.
Drugi Max Verstappen stracił do kierowcy Mercedesa aż 1,2 s. Dysponujący takim samym sprzętem Valtteri Bottas był wolniejszy aż o 1,5 s. To pokazało klasę aktualnego mistrza świata F1.
- Bardzo rzadko widuje się takie okrążenia. To był "kółko" nie z tego świata. Wystarczy spojrzeć na jego przejazd. W każdym zakręcie balansował na krawędzi, mimo kiepskiej przyczepności miał pedał gazu wciśnięty do podłogi. Nie pamiętam kwalifikacji, w których różnica między pierwszym a drugim kierowcą wynosiłaby 1,2 s. - stwierdził na łamach "Motorsportu" Toto Wolff, szef Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mario Balotelli znów zaskoczył swoich fanów! Zupełnie nowa fryzura
- Myślę, że kierowca i bolid czasem potrafią złączyć się w jedność, gdy spotkają się w idealnym oknie pracy. I tutaj takie coś miało miejsce. Niesamowite właściwości jezdne maszyny Mercedesa spotkały się z niebywałymi umiejętnościami i inteligencją kierowcy - dodał Wolff.
Hamilton podczas kwalifikacji regularnie otrzymywał od inżynierów komunikaty, co do stanu toru i padającego deszczu. Wolff zwrócił uwagę na to, że w takich warunkach jest to szczególnie ważne.
- W takich okolicznościach musisz być naprawdę skoncentrowany, musisz informować kierowców jakie są różnice, jaka jest pogoda, co się dzieje na torze. Wiadomości muszą być bardzo precyzyjne. To pomaga, jeśli kierowca i inżynier współpracują ze sobą od dawna i sobie ufają. Jestem naprawdę dumny i pod wrażeniem tego, co się wydarzyło w tych kwalifikacjach - podsumował Wolff.
Czytaj także:
Życiowy wynik George'a Russella
GP Węgier. Surowe kary dla Brytyjczyków