W ubiegłym tygodniu Williams ogłosił, że bierze pod uwagę zmianę właściciela i zaprosił wszystkich zainteresowanych do rozmów. Decyzja była podyktowana m.in. wygenerowaniem straty w wysokości 13 mln funtów w roku 2019 oraz coraz gorszymi wynikami w Formule 1.
Zespół z Grove jest kontrolowany przez rodzinę Williamsów od roku 1977, kiedy to Frank Williams rozpoczął swoją działalność w F1. - To zabawne, ale dostaję wiele wiadomości żałobnych i ludzie składają mi kondolencje - powiedziała w Sky Sports Claire Williams, obecna szefowa zespołu F1.
Zdaniem Brytyjki, decyzja o znalezieniu nowego inwestora będzie mieć jednak pozytywny wpływ na przyszłość ekipy. - Patrzę na to wszystko bardzo pozytywnie. Uważam, że ta decyzja zapewni ekipie zrównoważony rozwój w przyszłości. Rodzinie Williamsów zawsze o to chodziło. Stawialiśmy i stawiamy zespół na pierwszym miejscu, jego sukcesy również. Dlatego szukamy inwestora, który pomoże nam zrealizować te cele - stwierdziła Williams.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rosjanie prowokują Cristiano Ronaldo
- Jak dla mnie, robimy coś dobrego i nie należy patrzeć na decyzję o sprzedaży Williamsa negatywnie czy w kategoriach rozczarowania. Można tylko myśleć o tym pozytywnie. Ludzie w Williamsie to rozumieją i są podekscytowani wizją przyszłości. Ta może być bardzo pozytywne - dodała Claire Williams.
Williams, choć ma w kolekcji 16 tytułów mistrzowskich w F1, z ostatniego cieszył się w roku 1997. Swój ostatni wyścig wygrał w roku 2012, a najlepszym podsumowaniem kryzysu jest ubiegły sezon F1. Wtedy zdobył ledwie jeden punkt, którego autorem był Robert Kubica.
- Mieliśmy kilka wspaniałych lat, a następnie kilka bardzo okropnych. Wszyscy ostatnio odczuwaliśmy ból. Właśnie dlatego nowy inwestor jest tak ważny. Może nam zapewnić środki na realizację naszych ambicji. Nie widzę powodu, dla którego Williams miałby nie odnieść sukcesu. Możemy wrócić na należne nam miejsce. Moją ambicją jest, by Williams wrócił na szczyt podium - podsumowała Brytyjka.
Czytaj także:
Toto Wolff śmieje się z plotek nt. Mercedesa
Williams otrzymał niespodziewaną pomoc