Mercedes wszedł do Formuły 1 z fabrycznym zespołem w roku 2010. Niemcy namówili do powrotu do startów Michaela Schumachera, a drugi fotel w samochodzie również przekazali niemieckiemu kierowcy - Nico Rosbergowi. Taki skład miał zapewniać firmie najlepsze zwroty marketingowe, zwłaszcza na jej rodzimym rynku.
Co ciekawe, Rosberg początkowo nie wiedział, że przyjdzie mu współpracować z legendą F1. - Jego nazwiska nie było na horyzoncie. Nikt o tym nie mówił. Nagle Ross Brawn do mnie zadzwonił i mi powiedział, że moim partnerem zespołowym nie będzie Button czy Heidfeld, a Schumacher - powiedział Rosberg w wywiadzie dla F1 na YouTube.
- Pierwsza reakcja była w stylu "o mój Boże!". Różne myśli pojawiały się w głowie, że nie będę mieć szans, że cały zespół będzie przeciwko mnie, że Michael będzie manipulować teamem, by nastawić go negatywnie względem mnie. Myślałem, czy w ogóle będę w stanie nadążyć za jego tempem. Przecież to najlepszy kierowca F1 w historii. To był szalony moment - dodał Rosberg.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Rzeczywistość okazała się brutalna, ale dla Schumachera. "Schumi" po trzyletniej przerwie od startów w F1 nie przypominał kierowcy, który siedmiokrotnie zostawał mistrzem świata. W efekcie Rosberg w każdym z trzech sezonów był lepszy od starszego i bardziej utytułowanego kolegi.
- Kiedy Schumacher przybył do Mercedesa, był traktowany jak Bóg. Kiedy mieliśmy spotkania dotyczące strategii, nawet moje plany na wyścig były dyskutowane z Michaelem, a nie ze mną, chociaż siedziałem tuż obok! Powiedziałem to osobom odpowiedzialnym za strategię, przemyśleliśmy temat i od tego momentu wyglądało to lepiej. Zacząłem się czuć bardziej komfortowo - skomentował Rosberg.
Rosberg nazwał Schumachera "mentalnym wojownikiem". Starszy z kierowców miał stosować różne gierki, aby wyprowadzić zespołowego partnera z równowagi.
- Najlepszym tego przykładem jest sprawa toalety w Monako. Pięć minut przed kwalifikacjami, gdy w garażu jest tylko jedna łazienka. Michael wiedział, że stałem na zewnątrz, bo pukałem w drzwi jak szalony. Panikowałem, bo chciałem się wysikać przed kwalifikacjami. On sobie tam spokojnie siedział i patrzył w zegarek. Celowo, bo powodował takim zagraniem coraz większy stres u mnie. Wyszedł z kabiny minutę przed kwalifikacjami i rzucił do mnie "przepraszam, nie wiedziałem, że czekasz" - zdradził Rosberg.
Czytaj także:
McLaren nie żywi urazy do Carlosa Sainza
Russell zazdrości kolegom lepszej sytuacji